niedziela, 18 maja 2025

Marcin Luter i wojna chłopska

Powstanie chłopskie i niższych warstw społecznych z 1524 roku przybierało na sile i przemocy, rozprzestrzeniają się w kolejnych regionach Niemiec. W 1525 roku wiedziano już, że nie jest to zwykły bunt. Książęta i rycerze stanęli w obliczu zdawałoby się fali walczącej o swoje postulaty. Do szeregu walczących dołączył dawny zwolennik Lutra, a teraz jego zatwardziały przeciwnik Tomasz Müntzer. Wojna odbywała się zatem nie tylko na płaszczyźnie społecznej, lecz także religijnej…

Wojna chłopska była głębokim punktem zwrotnym dla Reformacji i Marcina Lutra (1483-1546). Na powstania i przemoc, która wybuchła wśród ludności wiejskiej, a w niektórych przypadkach także miejskiej, zareagował z bezlitosną dziennikarską surowością.

„Nawoływanie do pokoju” (Ermahnung zum Frieden; WA 18, 279-334), pierwsze dzieło wittenberskiego Reformatora na temat konfliktu, w dalszym ciągu charakteryzowało się w niektórych fragmentach zrozumieniem dla sprawy powstańców. W chwili pisania tego tekstu nie został on jeszcze poinformowany o żadnych brutalnych starciach. Doktor Luter napisał ten traktat pod koniec kwietnia 1525 w odpowiedzi na 12 artykułów z marca 1525. Luter argumentuje w traktacie w sposób bardzo wyważony: dostrzega trudności społeczne chłopów i innych dotkniętych nimi grup ludności i wzywa książąt, panów i duchowych do naprawienia krzywd. Władcy powinni na przykład zmniejszyć ogromny ucisk społeczny. Reformator potępia natomiast powstania i użycie przemocy jako środka protestu. Ostro krytykuje opieranie się powstańców na prawie Boskim. Dla niego konflikt jest sprawą świecką, a zatem nie chrześcijańską. Jego zdaniem Ewangelię można wykorzystać jedynie w sprawach kościelnych: wierzący osiąga jedynie wolność chrześcijańską, natomiast wolność świecką należy ściśle oddzielić od wiary i Kościoła. Aby zachować pokój, Luter sugeruje arbitraż szlachty i rad miejskich.

Zaraz po ukończeniu swego traktatu Luter doświadczył, że płomienie powstania w Turyngii wystrzeliły w górę i znalazł się w środku ognia. Kontynuował podróż inspekcyjną, która rozpoczęła się w połowie kwietnia i głosił kazania w prawie każdym mieście – u podnóża gόr Harz w Wallhausen, Stolberg i Nordhausen, we wschodniej Turyngii w Weimarze, Orlamünde, Kahla i Jenie. Na zamku Wallhausen uczył mieszkańców Arseburga na temat Mt 7,15f. (tj. o fałszywych prorokach). Jednak jego kazania nie były powszechnie przyjmowane z aprobatą i posłuszeństwem. Wręcz przeciwnie, wielokrotnie wzywali do otwartej sprzeczności.

Dwukrotnie, 25 kwietnia i 3 maja, Luter był na dworze w Weimarze i ze zdziwieniem dowiedział się, że rząd saksoński wzbrania się przed działaniami zbrojnymi przeciwko chłopom. Pomimo poważnych zamieszek w okolicy książę Jan Stały kontynuował negocjacje. Mówi się, że chwilami myślał nawet o zrzeczeniu się urzędu i sukcesji w Elektoracie. W tym czasie sam elektor Fryderyk III leżał na łożu śmierci w saksońskim zamku myśliwskim Lochau i 5 maja został uwolniony od wszelkich ziemskich zmartwień. Luter musiał się dowiedzieć, że Fryderyk Mądry, podobnie jak jego brat Jan, nie był przygotowany na podjęcie brutalnych działań wobec chłopów i na łożu śmierci napominał, aby wszelkimi sposobami szukać dobra (WA BR 3, 874). Reformator mógł jedynie zwracać na to uwagę z rosnącym niepokojem, a może nawet wpadać w pewną panikę. Nawet hrabiowie z Mansfeld, z którymi był szczególnie blisko, wydawali się wahać. Na początku maja hrabia Albrecht w zaskakującym ruchu zajął okupowaną przez chłopów wieś Osterhausen i zabił lub wygnał powstańców, jednak jego doradcy próbowali odwieść go od stosowania dalszej przemocy. Już w drodze powrotnej do Wittenbergi Luter w liście pisanym naprędce w Seeburgu błagał swojego szwagra, Johannesa Rühela, aby doradcy nie pomogali „zmiękczyć książąt w tej sprawie” (WA BR 3, 860).

Groźne znaki z nieba potwierdziły jego obawy. Müntzer przyjął tęczę jako gwarancję Bożej aprobaty i pomocy, dlatego dla Lutra była ona symbolem Bożego gniewu i znakiem groźnego rozwoju wydarzeń na ziemi. Reformator zapewnił swojego przyjaciela Myconiusa w Gotha, że ​​pomimo chaosu, jaki wybuchł, nadal wierzy w zwycięstwo Chrystusa nad mocami ciemności (WA BR 3, 859). Warunkiem było jednak to, aby książęta wypełnili swój obowiązek jako władze chrześcijańskie i natychmiast przywrócili porządek i pokój w tym decydującym momencie historii świata i zbawienia, w którym szatan groził powstaniem za wszelką cenę zniszczeniem na nowo odkrytej Ewangelii. Obowiązkiem Lutra było ciągłe przypominanie im o tym obowiązku.

Wydarzenia w Weinsberg z kwietnia 1525 

A potem miała miejsce jeszcze jedna tragedia… W Wielki Piątek 14 kwietnia 1525 roku zjednoczeni chłopi z Odenwälder i Hohenlohe, którzy zebrali się podczas grabieży klasztoru Schöntal na początku kwietnia 1525 roku, przenieśli się ze swojego obozu w Neuenstein do Neckarsulm. Po drodze chłopi z doliny Neckar dołączyli do Jäckleina Rohrbacha i Czarnego Hofmännina, tak że 15 kwietnia około 6000 chłopów leżało na łąkach przed Neckarsulm i podczas dnia odpoczynku planowało dalszy przebieg działań. Kolejnym ich celem był zamek i miasto Weinsberg i miasto. Chłopi otrzymali wiadomość, że w zamku mieszka tylko kilku żołnierzy, a jego północna strona, która została zastrzelona przez księcia Ulryka z Wirtembergii w 1504 roku, została naprawiona jedynie za pomocą wikliny. W Wielkim Tygodniu do miasta Weinsberg przybył z 60 Landsknechtami i towarzyszami konnymi hrabia von Helfenstein, austriacki komornik, zięć zmarłego cesarza Maksymiliana I i główny komornik wszystkich rolników Wirtembergii. Hrabia napisał do kapitana polowego chłopów, informując ich, że powinni wrócić do domu, w przeciwnym razie każe ich spalić. Ponieważ groźba hrabiego była skuteczna, a część miejscowych chłopów sprawiała wrażenie zastraszonych, przywódcy rolników musieli działać szybko i wykorzystać swoją przewagę liczebną, aby zaatakować hrabiego w Weinsberg, zanim otrzymał on jakiekolwiek wsparcie ze Stuttgartu.

W Niedzielę Wielkanocną 16 kwietnia 1525 chłopi wtargnęli na zamek Weinsberg około godziny 8.00 rano, po tym, jak wcześniej bezskutecznie żądali kapitulacji i strzelano do ich przedstawicieli. Zamek został zaatakowany od północnego zachodu, jadąc od strony Schemelsberg. Mały garnizon zamkowy niewiele mógł zrobić przeciwko nacierającym chłopom, którzy chronieni ogniem ze strony znacznie przeważającej liczebności, pokonali sieć wierzb na północy i rozbili toporami bramę zamkową. Zamek został zdobyty już około godziny 9 rano, kiedy doszło do pierwszych aktów przemocy. Kapelan zamkowy Jörg Wolf został zadźgany nożem. Mówi się, że wszyscy ocalali obrońcy zostali ranni, gdy zostali później doprowadzeni do miasta. Po tym jak chłopi schwytali przebywającą na zamku hrabinę i jej trzyletniego synka oraz zrabowali wszystkie kosztowności i zapasy, spalili go.

Helfenstein i kilkunastu innych szlachciców zostało schwytanych i skazanych na śmierć przez chłopów pod wodzą Jäckleina Rohrbacha – wbrew woli innych, bardziej umiarkowanych przywódców chłopskich, takich jak Wendel Hipler. Wyrok wykonano w poniedziałek wielkanocny rano przed Dolną Bramą Weinsberga, kiedy chłopi kazali szlachcie biegać przez piki. Kara ta stanowiła szczególne poniżenie skazanych, gdyż w przeciwnym razie była nakładana tylko na najemników, a nie na rycerzy. Mówi się, że „ostatni taniec” dla nich zagrał dudziarz Melchior Nonnenmacher, dawniej muzyk służący szlachcie. Żona hrabiego, Margarethe von Helfenstein, nieślubna córka cesarza Maksymiliana I, wraz z synem nie zostali zabici, lecz wysłani do Heilbronn – rzekomo na wozie z gnojem.


Egzekucja Helfensteina i jego towarzyszy wywołała wielki szok, a nawet wręcz panikę wśród rządzących w Niemczech, zwłaszcza we Frankonii, którzy słusznie uznali, że ich pozycja jest zagrożona. W tym apokaliptycznym nastroju zaraz po powrocie do domu 6 maja późnym wieczorem Luter napisał wezwanie „Przeciw zachłannym i morderczym bandom chłopów” (Wider die räuberischen und mörderischen Rotten der Bauern; WA 18, 357-361), odwołując się tym samym do łagodnego tonu swego wezwania do pokoju napisane około czternaście dni wcześniej. Jak żaden inny tekst, wezwanie przeciwko chłopom podekscytowało współczesnych i potomnych i wywołało ostrą krytykę Reformatora. Dosłownie wzywa władców do zabicia buntowników - jest to czyn religijnie zasłużony:

„Powinno się ich rozbić, udusić, dźgnąć, potajemnie i publicznie, kto może, tak jakbyś musiał zabić szalonego psa” (WA 18, 361).

Oprócz jego dzieł antyjudaistycznych, ten traktat wyznacza najgorszy punkt w biografii i dziennikarstwie Lutra. Autor zdawał się całkowicie na władzę jako gwaranta i najważniejszego wsparcia świeckiego porządku. W rezultacie stracił duże poparcie wśród ludności wiejskiej, a częściowo także miejskiej. Jeszcze przed apelem Lutra książęta, dla których słowo Lutra miało znaczenie, zwiększyli swoje wysiłki militarne. Klęska chłopów była do przewidzenia w momencie publikacji jego pracy.

​Bitwa pod Frankenhausen rozegrana 15 maja 1525 roku była jedną z najważniejszych bitew niemieckiej wojny chłopskiej. Przyczyną porażki chłopów była nie tylko ich niższość pod względem uzbrojenia i wyszkolenia bojowego w porównaniu z najemnymi armiami książąt, ale także brak jedności przywódców poszczególnych grup chłopskich. Znalazło to odzwierciedlenie w tym, że przywódcy chłopscy nie mieli jednolitego celu. Większość z nich miała na uwadze przede wszystkim interesy chłopów w swoim regionie. Tylko nieliczni, jak Tomasz Müntzer, widzieli w swoich działaniach zadanie ogólnoniemieckie.

15 maja armia hesko-brunszwicka połączyła się z armią albertyńską, dowodzoną m.in. przez pułkownika pola wyborczego Aschwina von Cramma. Powstańcy już wcześniej bezskutecznie próbowali powstrzymać strzelaninę przed zjednoczeniem wojsk. I tak około 8000 powstańców, uzbrojonych w co najmniej 15 dział, narzędzia służące jako broń (kosy, sierpy, cepaki, widły) oraz broń górników uprawnionych do noszenia broni (kolce, halabardy, krótkie szable), dołączyło co najmniej 6000 najemników i konnych żołnierzy po przeciwnych stronach książąt. Oddziały książęce były tak rozmieszczone, że powstańcy nie mieli możliwości ucieczki z fortu wozowego. Uzgodniono kolejne trzygodzinne zawieszenie broni.

Podczas gdy powstańcy byli jeszcze pod wrażeniem kazania Müntzera, armia książęca złamała zawarty rozejm i niespodziewanie i brutalnie zaatakowała artylerią, kawalerią i piechotą. Chłopi byli całkowicie zaskoczeni atakiem i wpadli w panikę. Nie mieli czasu na chwycenie za broń i zorganizowanie zorganizowanego oporu. Masy powstańców w panice uciekły do ​​miasta i po drodze zostały zmasakrowane przez wojska książęce. Niektóre grupy próbowały obronić się przed przeważającą siłą i również walczyły bezlitośnie. Chłopi mogli uciec tylko do miasta, gdzie zostali zabici przez najemników. Tylko nielicznym powstańcom udało się uciec, m.in. Hansowi Hutowi. W bezpośredniej bitwie po stronie chłopskiej zginęło co najmniej 6000 osób. Do niewoli dostało się 600 powstańców, z czego 300 rozstrzelano 16 maja przed ratuszem Frankenhausen lub polach. Aschwin von Cramm, uchodzący za osobę pobożną i dobroduszną pomimo zawodu wojskowego, lobbował u elektora za łagodniejszą karą dla więźniów, w przeciwnym razie wszyscy mogliby zostać straceni. Tego samego dnia zmarłych pochowano.

Tomasz Müntzer został odnaleziony w mieście i przekazany hrabiemu Ernstowi von Mansfeld przez landgrafa heskiego Filipa I Wielkodusznego. Müntzer był następnie przesłuchiwany i torturowany w zamku na fosie Heldrungen i stracony 27 maja 1525 roku w książęcym obozie polowym niedaleko Mühlhausen. Miejscowości biorące udział w powstaniu chłopskim frankońskim zostały następnie ukarane bardzo wysokimi karami i żądaniami odszkodowań ze strony szlachty kościelnej i świeckiej, które – patrząc wstecz – były w większości rażąco przesadzone i wielokrotnie przekraczały rzeczywiste szkody wyrządzone przez powstanie. Te roszczenia odszkodowawcze należy zatem określić jako materialną, karną egzekucję powstańców przez szlachtę.

A jak Marcin Luter zareagował na stracenie Tomasza Müntzera? Reformator widział w nim nie tylko sprawcę powstania i stworzenie diabła. Luter nadal uważa go za niebezpiecznego nawet po śmierci, ponieważ staje się postacią męczennika dla zwykłego człowieka. Aby temu przeciwdziałać, chce poznać wszystkie szczegóły, „bo warto wiedzieć, jak zachował się wyniosły duch” (WA BR 3, 877). Później jednak w Mowie Stołowej z 1533 roku Reformator, mimo że w 1525 działał z pewnością siebie, może przyznać się do winy za los swego „fałszywego brata”: „Więc zabiłem Müntzera, śmierć jest na mojej szyi. Ale zrobiłem to, bo chciał zabić mojego Chrystusa.” (WA TR 1, 446, 18-20)


Postawa Marcina Lutra wobec chłopόw podczas wojny chłopskiej:

Wittenberski Reformator jest często krytykowany za zmienną postawę wobec walczących. Nic bardziej błędnego. Po powrocie do Wittenbergi z zamku Wartburg doktor Marcin Luter przedstawił swόj irenistyczny program w tzw. kazaniach Invocavit od 9 do 16 marca 1522 (TUTAJ). Reformacja jest pokojowym ruchem, a nie gwałtownym, pełnym przemocy zrywem. W kazaniach Luter apeluje: „Przekonaj mocą Słowa Bożego, a nie użyciem siły!” Ponadto, w swym traktacie „O światowych autorytetach, jak dalece powinno się być im posłusznym” z 1523 roku (TUTAJ) Reformator jednoznacznie definiuje zakres odpowiedzialności ziemskich władz. Władza jest ustanowiona przez Boga - działanie wbrew niej jest naruszeniem Jego woli. Społeczeństwo doskonałych chrześcijan jest dla Marcina Lutra iluzją. Dlatego też, aby zapewnić ludziom sprawiedliwość, niezbędna jest świecka władza. Co do reszty, Pismo Święte nie wyklucza użycia miecza. W traktacie jest napisane, że w przypadku chaosu – jakim była dla niego bez wątpienia wojna chłopska – jest konieczne krótkotrwałe użycie miecza celem zapewnienia ładu i porządku społecznego. Marcin Luter apelował konsekwentnie do chłopόw o zażegnanie konfliktu zbrojnego, jednak wielkanocne wydarzenia z Weinsberg 1525 jednoznacznie pokazały mu, że pokojowe rozwiązanie konfliktu jest niemożliwe. W traktacie „Przeciw zachłannym i morderczym bandom chłopów” używa dalekich od odpowiednich słόw. Luter jest wściekły i nie potrafi opanować emocji. Podobnie ma się sprawa słόw po śmierci Tomasza Müntzera, dawnego przyjaciela. Rozczarowanie i złość Lutra nabiera na gwałtowności, werbalnej przemocy, przeciwko której sam paradoksalnie walczył. Jednak to nie postawa, a sposób argumentacji/prezentacji zasługuje na odrzucenie. W czasach wielu konfliktόw zbrojnych na świecie, w tym wojny na Ukrainie, nie możemy dopuścić, by argument siły był w jakikolwiek sposób uważany za legalny. Społeczność demokratyczna świata nie może poprzeć taktyki totalitaryzmu i fałszywie rozumianej wolności prowadzącej do anarchii. Jednak nie może też zwalczać przemocy przemocą werbalną, ostrymi słowami. Wtedy staje się moralnie niewiarygodna.

Literatura:

1. H. Schilling, Luther. Ein Rebell in einer Zeit des Umbruchs, 2016, 304-317.

2. Th. Kaufmann, Erlöste und Verdammte. Eine Geschichte der Reformation, 2017, 160-166.

3. J. Köhler, Luther! Biographie eines Befreiten, 2016, 287-289.

4. V. Leppin, Martin Luther, 2017, 221-236.

5. S. A. Johnson, The Peasants' War in Germany: A Historical Perspective, 2023, 56f.

6. M. H. Sørensen, Bondekrigen og Luthers teologi, 2023, 47f.

7. L. H. Nilsen, Luther og bondekrigen: En historisk analyse, 2023, 10f.

8. E. L. Andersson, Martin Luther och böndernas krig: En ny syn, 2022, 38f.

9. A. K. Johansen, Reformasjonens innflytelse på bonderevolusjonen, 2022, 19f.

10. N. O. Pedersen, Martin Luther og bøndernes oprør: En ny vurdering, 2022, 53f.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz