czwartek, 25 lipca 2019

Pietyzm w latach 1670-1780


Teologicznie pietyzm postrzega siebie jako refleksję nad głównymi problemami Reformacji, które jednak uległy zmianie poprzez włączenie innych wątków tradycji w specyficzny sposób. Pobożny podmiot staje się przedmiotem ruchu pietystycznego, doktrynalna czystość i jedność kościelna odgrywają drugorzędną rolę. Ruch pietystyczny w Niemczech uległ wielu zmianom od czasu jego powstania w drugiej połowie XVII wieku: od klasycznego pietyzmu okresu baroku, przez późny pietyzm końca XVIII i początku XIX wieku, ruchy odrodzenia XIX wieku, ruch wspólnotowy do ruchu ewangelicznego w drugiej połowie XX wieku. Krytykę struktury kościelnej w obrębie pietyzmu definiuje radykalny pietyzm w postaci separatyzmu dążącego do wyodrębnienia się z kościoła państwowego.

Pietyzm powstał z poczucia braku pobożności, nieodpowiedniego stylu życia chrześcijańskiego i pragnienia weryfikacji osobistej wiary. Teologicznie odpowiada on na napięcie i traumę wojny trzydziestoletniej, zmieniając ją w czytanie Biblii lub tradycje chrześcijańskie. W czasie trwania tego konfliktu zbrojnego zginęła trzecia część mieszkańców Europy, wiele miast straciło na znaczeniu ekonomicznym i gospodarczym, nigdy nie odzyskując swojej dawnej świetności.
W dobie Oświecenia, w XVIII wieku, przedstawiciele pietyzmu, jak również przedstawiciele staro-protestanckiej ortodoksji, stopniowo tracili swój wpływ. Zwolennicy Oświecenia wstrząsnęli tradycyjnym spojrzeniem na świat dzięki nowym odkryciom nauk przyrodniczych i zakwestionowali tradycyjną teologię. Teologia zareagowała na to coraz bardziej naukowymi metodami i stała się coraz bardziej niezrozumiała dla zwykłych członków społeczności. Ponadto oświeceniowe państwa absolutystyczne domagały się  od danego kościoła krajowego określenia stosunku do tradycyjnej dogmatyki protestanckiej i uważały osobistą pobożność za irytującą. Pietyści skrytykowali takie podejście jako przeciwne ich ideałowi osobistej, emocjonalnej pobożności.

Do dziś pietyzm postrzega się jako biblijny ruch świeckich. Podkreśla subiektywną stronę wiary, ale także rozwija silną stronę misyjną i społeczną Kościoła. W praktyce pietystycznej konwenty (dzisiaj grupy domowe) ze wspólnym studium biblijnym i modlitwą często mają podobne lub większe znaczenie niż nabożeństwa. Dzisiejszy pietyzm przyznaje się w wielu swoich przejawach do nieomylności (wierności Biblii) lub bardziej umiarkowanie do konsekwencji lub do wystarczającego zbawienia Pisma Świętego i uczy konserwatywnej teologii.

Reformowany pietyzm w latach 1670-1780

Theodor Undereyck
Reformowany pietyzm postulował nie tylko reformatio doctrinae (reformację nauki), lecz także reformatio vitae (reformację życia). Reformowani pietyści podkreślali znaczenie Marcina Lutra dla Odnowy Kościoła i uwydatnienie przez niego roli kazania, pragnęli jednak wprowadzić jeszcze pełniej idee biblijne na co dzień. Za ojca reformowanego pietyzmu uważa się Theodora Undereycka (1635-93). Podczas studiów w Utrechcie zapoznał się z pobożnością Nadere Reformatie. W latach 1660–1668 był pastorem w Mülheim an der Ruhr. Dał się poznać jako aktywny kaznodzieja. Jego kazania podkreślały odrodzenie i osobiste zbawienie. W 1661 roku założył pierwsze w Niemczech konwenty, na których spotykano się poza nabożeństwami i rozważano wersety biblijne. Wizytacje domowe u parafian, lekcje katechizmu, kazania katechetyczne i dyscyplina kościelna dopełniły jego reformy luteranizmu w Mülheim. W 1670 roku przeniósł się do Bremy, gdzie nauczał w duchu pietyzmu. Tam ustanowił między innymi praktyki katechetyczne w salach pastorów ki, prowadził także kampanię na rzecz wprowadzenia dyscypliny kościelnej. I tak studenci z Bremy rozpowszechniali ideały pietyzmu w kościołach ewangelicko-reformowanych (kalwińskich)  w innych regionach Niemiec. W XVII wieku pietyzm zdobył dzięki nim swój przyczółek  we Fryzji Wschodniej i księstwie Lippe-Detmold. W XVIII wieku idee tego ruchu były praktykowane w prawie wszystkich kościołach kalwińskich. Jednym z czołowych teologów reformowanego pietyzmu był Friedrich Adolf Lampe (1683-1729). Specyficzna forma pietyzmu ukształtowała się w regionie Dolnego Renu. Wilhelm Hoffmann (1676-1746) oraz jego uczeń Gerhard Tersteegen (1697-1769) rozwinęli organizacje konwentów międzyparafialnych. Teerstegen to autor wielu pieśni kościelnych (m.in. "Gott ist gegenwärtig" z 1729 roku), a także mistyk pietyzmu reformowanego, który kontemplował m.in. dzieła Teresy z Ávili (1515-82), hiszpańskiej karmelitanki.

Joachim Neander
W tym okresie Joachim Neander (1650-80) należał do najznakomitszych autorów pieśni pietystycznych w kościele ewangelicko-reformowanym. Jego pieśń „Pochwal, mój duchu, Mocarza wielkiego wszechświata” z 1680 roku znajduje się w śpiewniku ewangelickim pod numerem 620 i cieszy się popularnością wśród wiernych do dzisiaj.

Pod koniec XVII wieku idee pietystyczne dotarły do Szwajcarii. Po ich niepowodzeniu z powodu rządowych zakazów jako ruchu reformy wewnątrz kościoła, pietyzm zradykalizował się w pierwszych dziesięcioleciach XVIII wieku. Dopiero od 1720 roku pietyzm mógł być wdrażany w szwajcarskich parafiach kalwińskich. Doszło do formowania się społeczności pietystów wśród świeckich, utworzenia braci z Heimberg i ruchu biblijnego w Lucernie.

Luterański pietyzm w latach 1670 do 1780

Centralną postacią tego okresu jest Philipp Jacob Spener (1635-1705), autor programowego pisma ruchu pietystycznego „Pia desideria” („Pobożne życzenia”), w którym opisał stan i przyczyny problemów w luteranizmie, oraz zaproponował metody odnowy chrześcijańskiej. Więcej o tej publikacji TUTAJ. W 1670 roku zwrócono się  Spenera z prośbą o budowanie kultury dyskusji w specjalnych spotkaniach, które wkrótce nazwano Collegium pietatis lub Exercitium pietatis. Spener organizował je na pastorówce. Z nich rozwinęły się tzw. godziny biblijne, które stały się charakterystyczna formą spotkań pietystycznych, do dzisiaj praktykowane m.in. w Wirtembergii (Szwabii). Uczestników takich spotkań określa się mianem Stundenbrüder (bracia godzinkowi) w Wirtembergii, w Szwajcarii Stündeler (godzinkowcy).  W XIX wieku powstało z języka rosyjskiego  określenie „sztundyści” (штундист ) na członków sekt, których konwenty dążyły miały separatystyczny charakter. Jedną z najważniejszych postaci tego Collegium pietatis prowadzonego przez Spenera był Johann Jacob Schütz, który później odłączył się od kościoła i stał się zagrożeniem dla wdrażania reform pietystycznych w kościele luterańskim.

Do połowy XVIII wieku istniały spory między przedstawicielami luterańskiej ortodoksji i pietyzmu. Ortodoksyjni przeciwnicy oskarżali pietystów o przyjmowanie heterodoksyjnych poglądów i praktyk, zakłócając porządek kościelny poprzez konwenty i inne innowacje, dzieląc społeczności i skłonność do perfekcjonizmu. Pietyzm przypisał wiernym niezależny autorytet religijny. Ponadto promował indywidualizację osobowości, umieszczając osobistą wiarę w centrum uwagi. Umiejętność czytania była również pobudzana przez czytanie i słuchanie tekstów, które często nie są łatwe, z podręczników szkolnych.

Johann Friedrich Starck
Jedną z najpopularniejszych i najbardziej rozpowszechnionych modlitewników jest „Dziennik w dobrych i złych dniach” („Tägliche Handbuch in guten und in bösen Tagen”) autorstwa Johanna Friedricha Starcka, którego wydanie wznowiono w 1999 roku - prawdopodobnie nie po raz ostatni. Część pietystów uległa radykalizacji, zwykle na skutek ruchu spirytualistycznego, i odłączyli się od Kościoła. Jednak Spener przeważnie pozostawał w przyjaznym, czasem krytycznym kontakcie z nimi.

Do zmian ruchu pietystycznego doszło na przełomie lat  1689/90 w Lipsku, kiedy wprowadzone od 1686 roku Collegia biblica dla studentów teologii wyszły z ram nauczania uniwersyteckiego i przyjmowały na zajęcia ludność miasta. Autorem tej inicjatywy był August Hermann Francke (1663-1727). Dość szybko nauki pietystyczne zyskały popularność wśród teologów w Wirtembergii (Szwabii), Hesji-Darmstadt i Berlinie oraz na uniwersytecie w Gieβen.

Pietyści podkreślali istotę  diagonalnych, społecznych i edukacyjnych aspektów życia chrześcijańskiego - czasami poprzez reformę ubóstwa publicznego i systemu szkolnego, innym razem poprzez zakładanie własnych instytucji, wśród których prawdopodobnie najbardziej znane są domy dziecka. W tym okresie wykrystalizował się pietyzm hallski, szwabski, z czasem – bracia herrnhuccy, a na rubieżach zaboru austriackiego – pietyzm cieszyński.

Literatura:

1. J.F.G. Goeters, Der reformierte Pietismus in Deutschland 1650–1690. In: Geschichte des Pietismus Bd. 1, S. 224–256.

2. J.F.G. Goeters, Der reformierte Pietismus in Bremen und am Niederrhein im 18. Jahrhundert. In: Geschichte des Pietismus. Bd. 2, S. 372.

3. M. Brecht, Philipp Jakob Spener, sein Programm und dessen Auswirkungen. In: Geschichte des Pietismus. Bd. 1, S. 333–338.

sobota, 20 lipca 2019

500-lecie dysputacji lipskiej (Leipziger Disputation): następstwa


Pierwsza obrazowa prezentacja Lutra jako mnicha z biretem, z ręką podniesioną w mowie.
Postać jest tylko przypadkowo identyfikowalna dzięki lustrzanemu napisowi Doktor Martinus Lutter Augustiner Wittenb. i róży Lutra. Szczegół ze strony tytułowej kazania Lutra wygłoszonego podczas dysputy:
Ein Sermon geprediget tzu Leipßgk. (Wolfgang Stöckel, Leipzig 1519)
Dysputacja lipska okazała się nie tylko akademicką szermierką słowną, lecz jawnym potwierdzeniem kryzysu pomiędzy stroną z Wittenbergi i obozem katolickim. Marcin Luter podkreślał, że sobory i papieże mogą się mylić, a nieomylne jest tylko Słowo Boże. Jan Eck stał na straży utrzymania wpływów przez hierarchię kościelną, w tym papieża. Nie mógł zgodzić się z prezentowanym przez mnicha augustiańskiego zdaniem. Będący również w Lipsku Filip Melanchton podkreślał znaczenie stawiania sobie Pisma Świętego jako jedynego autorytetu w wierze zgodnie z zasadą Jedynie Pismo (sola scriptura), relatywizując tym tym samym rolę papieża i soborów. W sformułowanej przez siebie tezie z 9 września 1519 Melanchton pisze:"Katolicy niekoniecznie wierzą w rzeczy, które są im potwierdzone przez Pismo, ani nie wierzą innym". Tym stwierdzeniem wyprzedził on reakcję doktora Lutra, który wyraził swoje stanowisko w tej kwestii w swym programowym piśmie z 1520 roku "O niewoli babilońskiej kościoła".

Rozdawanie Wieczerzy Pańskiej jako alegoria Reformacji: Luter i Hus rozdają opłatki i wino członkom saskiej rodziny książęcej.
Z perspektywy czasu Luter mógł uznać za swój sukces manewr, dzięki któremu nakłaniano Jana Ecka do deklaracji współczucia dla husytów. Szczególnie ważne było polityczne poparcie elektorskiego sądu saskiego dla wittenberczyków. Paralelnie do dyskusji Marcin  Luter odbył rozmowę z czeskim organistą Jakubkiem. Mnich oświadczył, że chętnie poznałby teologię Jana Husa prezentowaną w jego pismach. Wenzel von Roždalowsky, proboszcz Kolegium Cesarza Karola z Pragi, został o tym poiformowany i wysłał Lutrowi dzieło Husa "O kościele" (De ecclesia). Na przełomie lat 1519/20 doktor Muter identyfikował się z Janem Husem. W liście do Spalatina pisał: "Jesteśmy nieświadomie husytami". Podobieństwa postulowanej przez wittenberczyków nauki do koncepcji kościoła czeskiego teologa widziano m.in. w rozdawaniu Eucharystii w obu postaciach. Wraz z rozwojem Reformacji Hus stał się stylizowanym poprzednikiem doktora Marcina, nawet przez niego samego. Historyczna linia ciągłości od Husa do Lutra została zaproponowana przez Ecka w okresie poprzedzającym spór w Lipsku, ale wittenberski Reformator opracował ją i rozszerzył według własnego konceptu. Czescy bracia i utrakwiści zachowali swą husycką tradycję pod wpływem Lutra.
Podczas dysputy lipskiej wittenberski augustianin nie mógł głosić w mieście kazań. Zakaz ten obowiązywał do 1539 roku, gdy wprowadzono Reformację w mieście.
  
Wkrótce po zakończeniu dysputacji w Lipsku Eck napisał do władcy Lutra, Fryderyka III Mądrego. Poinformował go o nauczaniu Lutra z własnej perspektywy i połączył to z apelem o polityczne działanie przeciwko niemu. Karlstadt i Luter musieli odnieść się do zarzutów legata papieskiego. 8 listopada Eck napisał, że może wykazać, iż poglądy augustianina z Wittenbergi na czyściec, prymat papieski, pokutę i odpusty zawierają herezję. Całość miał zrewidować synod prowincjalny zakonu, a zatem Jan Eck domagał się w tym czasie osądu Lutra na płaszczyźnie regionalnej. Jesienią 1519 Eck w liście do papieża Leona X przedstawił siebie jako zwycięscę sporu w Lipsku i przedstawił propozycje dalszych działań przeciwko herezji husyckiej Lutra. Sam widział siebie w roli inkwizytora Turyngii, Miśni i Marchii Brandenburskiej. Legat papieski wydał trzytomowe dzieło o prymacie Piotra (De primatu Petri), które zadedykował papieżowi, a podczas swojej wizycie w Rzymie (25 marca 1520) wręczył je Leonowi X osobiście.

Dysputacja lipska pomiędzy Eckiem (po lewej) i Lutrem (po prawej).
  Proces o kacerstwo (herezję) przeciwko Lutrowi wszedł w nowy etap w 1520 roku. Po wyborze nowego cesarza nie trzeba było liczyć się ze stanowiskiem elektorów saskich (niewybranych na ten urząd). Warto dodać, że do tej pory Rzym był raczej źle poinformowany o poglądach Marcina Lutra. Jan Eck mógł dokładnie przekazać stanowisko i argumentację augustianina. Na tej podstawie utworzono komisję mającą przygotować bullę ekskomunikującą Doktora Lutra. W jej skład wchodzili kardynałowie: Tomasz Kajetan (spotkał się z Lutrem w Augsburgu w 1518),  Pietro Accolti, Jan Eck i profesor teologii Johannes Hispanus. 2 maja Eck poinformował papieża o statusie obrad. Bullę "Powstań Panie" (Exsurge Domine) upubliczniono 24 lipca przez przybicie ją do drzwi kościoła św. Piotra na wzgórzu Watykan i papieskej kancelarii na Campo de 'Fiori. Zadaniem Ecka jako nuncjusza papieskiego było jej rozpowszechnienie w biskupstwach Saksonii i Niemczech Górnych.

Łaciński tekst całej dyskusji lipskiej (Leipziger Disputation) został opublikowany przez Valentina Ernsta Löschera w 1729 roku. Löscher twierdził, że użył wydruku oficjalnego protokołu z 1519 i prywatnego postscriptum, ale rzadko korzystał z tego manuskryptu. Chociaż spór między Lutrem a Eckiem zawarty jest w kilku wydaniach dzieł Lutra, wszystkie (w tym WA 2, 254-383) opierają się na tych samych źródłach, które były używane przez Löschera. 59-ty tom Edycji Weimarskiej zawiera krytyczną wersję nieautoryzowanego protokołu wydrukowanego w grudniu 1519 roku pod tytułem "Disputatio inter Ioannem Eccium et Martinum Lutherum".

W XIX wieku powstały liczne obrazy i ryciny przypominające wydarzenia z życia Reformatora. Wielu autorów takich jak Gustav König, Julius Hübner, czy Karl Friedrich Lessing przedstawili scenę dyskutującego z Eckiem Lutra podczas dysputacji w 1519. Rudolf Siemering umieścił płaskorzeźbę z tym motywem na pomniku Reformatora postawionego na rynku w Eisleben z okazji 400. rocznicy urodzin Lutra w Eisleben. 

Literatura:

1. V. Leppin: Luther und Eck – Streit ohne Ende?, 2014, 152. 

2. Th. Kaufmann: Der Anfang der Reformation, 2018, 43-45.

3.  M. Brecht: Martin Luther, Band 1,1983, 316.

4. Ch. Winter: Die Protokolle der Leipziger Disputation, Leipzig 2011, S. 36. Otto Clemen: Ein gleichzeitiger Bericht über die Leipziger Disputation 1519. In: Neues Archiv für Sächsische Geschichte und Altertumskunde 51 (1930), 44-57.

5. WA 59, 433-605.

6. H. Holsing: Luther – Gottesmann und Nationalheld,  2004, 279, 295.  

7. M. Uglorz, Marcin Luter. Ojciec Reformacji, 2006, 58-59. 
 

wtorek, 16 lipca 2019

295. rocznica tumultu toruńskiego

Egzekucja protestantów w Toruniu, 1724.

Dziś przypada 295. rocznica wydarzenia, które do historii przeszło pod nazwą Thorner Blutgericht (krwawy sąd toruński) i miało ogromne znaczenie dla państw sąsiadujących z I Rzeczpospolitą.

Ogólnym tłem konfliktu była rosnąca na terenach Rzeczypospolitej nietolerancja religijna, nakładająca się na specyficzną strukturę społeczną Torunia, który w katolicko-szlacheckiej Polsce stanowił ośrodek zamożnego, protestanckiego mieszczaństwa pochodzenia niemieckiego. Dominująca pozycja katolicyzmu jako religii państwowej, pogarszająca się sytuacja gospodarcza miasta, jak i bezpośrednie prowokacyjne gesty obu stron znalazły tu swoje gwałtowne ujście.

Zdarzenie początkujące tumult toruński to procesja wokół kościoła św. Jakuba, a także na terenie przyległego cmentarza w niedzielne popołudnie dnia 16 lipca 1724 roku. Była ona bardzo uroczysta, gdyż tego właśnie dnia przypadało święto Matki Boskiej Szkaplerznej. Procesji wokoło kościoła św. Jakuba przypatrywała się grupa ewangelickich uczniów toruńskiego gimnazjum akademickiego. Mieli oni na głowach czapki, a także nie przyklęknęli na kolana. Oburzony taką postawą podszedł do nich Stanisław Lisiecki – uczeń Kolegium Jezuickiego i stanowczo zażądał zdjęcia czapek przed Najświętszym Sakramentem, a także zmuszał do przyklęknięcia. Doszło do sporu i wymiany ciosów.

Późnym popołudniem, tego samego dnia, Lisiecki wychodząc z kościoła św. Jakuba, znów natknął się na tych samych ludzi. Znowu doszło do bójki. Interweniować próbował mieszczanin luterański Dawid Heyder. Doszło do większej bijatyki, ponieważ pomocy katolikowi udzielili jego koledzy. Przerwało ją przybycie milicji miejskiej i aresztowanie Lisieckiego na rozkaz burmistrza Johanna Gottfrieda Rösnera, jako sprawcy awantury, aż do wyjaśnienia sprawy.

Już następnego dnia nastąpiła ostra reakcja, uczniowie jezuiccy zaczęli się stanowczo domagać zwolnienia kolegi z aresztu. Interweniowali u burgrabiego i prezydenta, jednak nic nie wskórali. Natknęli się na Heydera i porwali się do szabel. Milicja miejska powstrzymała rozlew krwi i aresztowała jednego z uczniów, co doprowadziło do wściekłości resztę. Ponieważ interwencja u władz i proszenie o uwolnienie więzionych nic nie dały, postanowili wziąć zakładnika.

Wieczorem porwali przypadkowo przechodzącego Jana (Jakuba) Nagórnego – ucznia Gimnazjum Akademickiego i zawlekli go do swego Kolegium. Tym zdarzeniem zmienili decyzję prezydenta, który już miał wypuścić ich kolegę. Wiadomość o tym rozeszła się pocztą pantoflową i wieczorem pod kolegium jezuickim zgromadził się tłum żądający uwolnienia zakładnika. Studenci natomiast razem z rektorem, Kazimierzem Czyżewskim, domagali się z kolei wypuszczenia swoich kolegów.

Przed gmachem doszło do starć pomiędzy ewangelikami i studentami-katolikami na kamienie. Prezydent widząc, co się dzieje wprowadził do akcji milicję miejską, a także straż obywatelską z kwartału starotoruńskiego. Na jego polecenie zamknięto również bramy miejskie znajdujące się w pobliżu budynku. Miało to zapobiec przyjściu na pomoc jezuitom katolików z przedmieść. Próbowano otoczyć Kolegium, jednak z racji ciągłego zagrożenia straż obywatelska zgromadziła się naprzeciw budynku na ul. Łaziennej. Dopiero przybyła milicja miejska stanęła w pewnej odległości od Kolegium, na ul. Rabiańskiej i oddała podwójną salwę w powietrze. Odniosło to czasowy skutek.

Do jezuitów wszedł sekretarz Rady – Jan Wedemeyer i zażądał wypuszczenia Nagórnego. Zakonnik gotów był wypuścić więźnia w zamian za wypuszczenie ucznia z aresztu. Sekretarz udał się do ratusza, gdzie wraz z prezydentem w obliczu napiętej sytuacji podjęli decyzję o wypuszczeniu studenta. Wrócił on z tą wiadomością do Kolegium Jezuickiego (wciąż otoczonego przez tłum), gdy tylko zakonnicy dowiedzieli się o decyzji uwolnili zakładnika i wypuścili go z budynku razem z sekretarzem.

Wobec takiego obrotu sprawy myślano, że incydent toruński skończy się na tym etapie i wycofano wojska milicji miejskiej. Jednak w chwilę po odejściu wojsk tłum obiegła plotka o podobno przetrzymywanym jeszcze kolejnym uczniu ewangelickim. Rozjuszony tłum rzucił się na budynek. Wyłamał drzwi, wdarł się do środka i zaczął niszczyć ławki, stoły, okna, drzwi i kaflowe piece, a nawet ołtarz w kaplicy Najświętszej Marii Panny. Zniszczono wówczas bibliotekę kolegium, sprofanowano obrazy i kaplicę, a także pobito kilku jezuitów. Przedmioty kultu wyrzucono na zewnątrz i podpalono, według jezuitów wśród podpalonych rzeczy znalazł się także obraz Marii Panny.

Wedle ówczesnych przepisów stosowanych w Polsce w tym czasie, takie czyny uznawane były za zbrodnię przeciwko religii. W tym momencie do akcji wkroczył garnizon Gwardii Koronnej dowodzony przez kapitana Wattera. Wkroczył on na teren kolegium i zaczął usuwać luteranów z budynku. Jednak jego żołnierze nie opanowali sytuacji. Ludzie nadal byli zgromadzeni przy Kolegium i gotowi wkroczyć ponownie. W tej sytuacji przybył sam prezydent i obejrzał wnętrza budynku zaręczając wszystkim, że żaden uczeń ewangelicki nie jest w nim przetrzymywany. To dopiero usatysfakcjonowało zebranych: mieszczanie rozeszli się, a napięcie zostało po części rozładowane.

Postawa władz wobec od dawna zaczepiających i zarozumiałych studentów jezuickich, a także całego incydentu była taka, jaką w tamtych czasach stosowano – ostrożna i niezbyt zdecydowana. Księża jezuici posądzali nawet prezydenta o celowe rozniesienie plotki wśród tłumu, że w Kolegium przetrzymywany jest uczeń ewangelicki. 17 lipca środki, jakie podjęto w celu załagodzenia wydarzeń były spóźnione i zbyt małe, aby cokolwiek powstrzymać. Prezydent albo postąpił tak, jak uważał to za słuszne albo nie zainterweniował z innych powodów. Były podejrzenia nawet, że miał nadzieję, że incydent skłoni księży do ostrożności, a także ograniczania pretensji wyznaniowych.

Jakub Rubinkowski, poczmistrz toruński, doradzał takie rozwiązanie: Rada przeprowadzi szybkie i energiczne śledztwo, surowo ukarze sprawców, a także ustali wysokość odszkodowania dla kolegium. Mimo tego prezydent i inni nie byli skłonni do takiego rozwiązania. Myśleli, że wydarzenie zostanie potraktowane analogicznie, jak setki innych podobnych spraw. Podjęto przesłuchania świadków, jednak bez żadnych rezultatów. Członkowie Rady postanowili jak najbardziej odwlekać rozpatrzenie sprawy, nie wiedzieli jednak, jaka jest powaga całej sytuacji. Wpływowi jezuici rozpoczęli w kraju akcję informacyjną zakrojoną na szeroką skalę. Wiadomości o zbezczeszczeniu kaplicy przez luteranów, napaści, a także spaleniu przedmiotów kultu silnie oddziałały na masy szlacheckie. Poza tym rozpoczęta już została kampania sejmikowa przed sejmem i w większości sejmików postanowieniem było żądanie ukarania sprawców oraz inspiratorów tumultu.

August II oraz dwór, mając na uwadze możliwość pozyskania sobie wielu głosów szlachty, postanowili wykorzystać to zdarzenie. Król liczył na to, że toruńskie rozruchy staną się głównym tematem sejmu i pozwoli skupić posłów wokół dworu, więc zdecydował postępować ze sprawcami tumultu z całą surowością prawa. Wysłano do Torunia dwie kompanie Gwardii Koronnej dowodzone przez majora Jakuba d'Argelles, który równocześnie stał się komendantem garnizonu toruńskiego. Natomiast dotychczasowy komendant – kapitan Watter został zatrzymany aż do wyjaśnienia jego postępowania w czasie incydentu.

11 sierpnia 1724 roku przed sądem asesorskim w Warszawie odbyła się pierwsza rozprawa. Po stronie Torunia występował nowy, młody sekretarz Rady, Christian Klosmann. Jednak z powodu rozbieżności opisu obu stron wydarzeń z dnia 16-17 lipca sąd powołał komisję, która na miejscu przeprowadziłaby śledztwo i przedstawiła jego wyniki asesorii. W skład komisji weszli kandydaci proponowani przez Radę Torunia jak i jezuitów: wojewoda chełmiński Jakub Rybiński, podkomorzy malborski Jerzy Kczewski, sędzia ziemski malborski Michał Stoliński, biskup kujawski Krzysztof Szembek, wojewoda mazowiecki Stanisław Chomentowski, podkomorzy koronny Jerzy Lubomirski, kasztelan chełmiński Piotr Jan Czapski, kasztelan gnieźnieński Adam Poniński, kasztelan brzeski kujawski Andrzej Dąbski, regent koronny Jakub Dunin i oficjał gdański Dominik Sienieński.

Ogółem komisja liczyła 20 osób, wyłącznie katolików; swoją działalność zaczęła 16 września 1724 roku. Prezesem został biskup kujawski Krzysztof Szembek. Lubomirski przyprowadził kilkuset dragonów ze swego regimentu. Do Torunia wkroczyły także 4 kompanie z innych regimentów, jednak na skutek skargi Rady na kosztowność utrzymania tak wielkiego wojska zostały one wycofane.

Śledztwo trwało do 13 października, ponieważ polegało na przesłuchaniu świadków. Na podstawie ich zeznań postawiono zarzuty zniszczenia mienia i napadu na Kolegium aż 67 osobom, które w różnym stopniu były w to zamieszane. Nakazano przetrzymywać skazanych w areszcie aż do chwili wydania wyroku przez sąd asesorski. Do niego właśnie rada złożyła natychmiast apelację od postanowień komisji. Powodem apelacji miało być nieprzesłuchanie przez komisję świadków proponowanych przez nią. Przemilczano jednak fakt, że zostali oni zgłoszeni po terminie. Oprócz tego rada złożyła w sądzie protest, w którym sugerowano, ze jezuici wywierają presję na świadków, a także preparują ich zeznania. Jednak największym był zarzut o stronniczość komisji. Nie znalazł się on w księgach ławniczych z Warszawy, dopiero odnalazł się w księgach z Gdańska, ostrzeżono jednak torunian, że protest ten raczej nie pomoże w rozwiązaniu sprawy.

W Warszawie zaczął się 2 października 1724 roku sejm, na którym sprawa tumultu toruńskiego zdominowała inne i stała się jednym z głównych tematów. Posłowie sformułowali postulaty przykładnego ukarania winnych, równouprawnienia w Toruniu mieszczan katolickich z ewangelickimi, a także przekazania bernardynom kościoła Najświętszej Marii Panny używanego dotąd przez ewangelików. Wyrażono także zgodę na odbycie się sprawy w asesorii. Sejm zamykając obrady 13 listopada podjął uchwałę zobowiązującą hetmanów do wysłania do Torunia wojsk koronnych w celu wykonania dekretu sądu.

Sąd w składzie poszerzonym o nadzwyczajnych asesorów mianowanych spośród posłów miał rozpocząć rozpatrywanie sprawy 26 października 1724 r. Rada pomimo ostrzeżeń o coraz bardziej niepomyślnej sytuacji w Warszawie wyraźnie lekceważyła sobie sprawę. Z Torunia wysłano specjalną deputację, która miała w stolicy bronić interesów miasta. W skład jej wchodzili ławnik Karol Augustin oraz wywodzący się z Trzeciego Ordynku Andrzej Kircheisen i Jakub Gemeier. Reprezentanci, przeczuwając tragiczny finał sprawy, oskarżyli Radę także o to, że żaden z jej członków nie wszedł w skład tej oto deputacji. Wtedy wysłano dodatkowo rajcę Jana Hauensteina. Jednak żaden z nich nie miał dostatecznego obycia w dworze i nie dysponowali oni szerokimi znajomościami pozwalającymi na ułagodzenie całej sytuacji.

Rozprawa w sądzie asesorskim ciągnęła się od 26 października do 16 listopada 1724 roku. Obradom przewodniczył kanclerz wielki koronny Jan Szembek. Oskarżyciele ze strony jezuickiej żądali kary śmierci dla wszystkich winnych uczestników tumultu, a także członków Rady (miało to być ukaranie za niepodjęcie stosownych działań w obliczu tumultu). Majątek ich miał zostać skonfiskowany. Żądali oni również odebrania Gimnazjum, drukarni i kościołów ewangelikom, a także, aby wszystkie urzędy były sprawowane tylko i wyłącznie przez katolików. 16 listopada 1724 zapadł wyrok w sądzie asesorskim skazywał na śmierć prezydenta Roesnera, burmistrza Jakuba Henryka Zernekego oraz 12 innych osób uznanych za bezpośrednich uczestników zajść. Wszyscy z nich byli protestantami. Ponad 40 torunian skazano na karę więzienia, z których najdłuższa wynosiła półtora roku, natomiast kilku mieszczan na grzywny w wysokości po kilkaset złotych polskich. Wtrąceni do więzienia utracili także swoje funkcje. Dwóch pastorów toruńskich, posądzanych przez jezuitów o podsycanie napięć, skazano na banicję. Zobowiązano także toruńskich luteran do wypłacenia odszkodowania księżom (wynosiło ono ponad 69 tys. złotych polskich) oraz do wzniesienia posągu NMP w pobliżu Kolegium Jezuickiego. Polecono również przenieść protestanckie Gimnazjum Akademickie poza obręb murów miasta. Sąd także postanowił, aby odtąd połowa członków władz miejskich była katolikami. Zwrócił również bernardynom kościół NMP i były klasztor Franciszkanów w Toruniu.

Żaden z delegatów toruńskich nie był przy ogłoszeniu wyroku, gdyż zostali oni wcześniej poinformowani o surowości wyroku. Informacja dotarła do miasta wieczorem 18 listopada. Następnego dnia wiceprezydent Jakub Zerneke odczytał na ratuszu tekst wyroku, to spowodowało niezwykłą panikę i przerażenie w mieście. W końcu Toruń był jednym z większych miast pruskich i dotychczas rządził się w swoich sprawach wewnętrznych samodzielnie. Tymczasem dwór, który wcześniej tolerował takie wydarzenia, nagle spróbował wyeliminować niezależność i autonomiczność Prus Królewskich od państwa. Do wszystkich w końcu dotarło, jak wielkie będą skutki bierności Rady. Po odczytaniu decyzji sądu asesorskiego tak naprawdę nie wiedziano, co zrobić. Przeliczono się z nadziejami, ale wysłano apelację do stolicy, a jej suplikę do króla. Spodziewano się, że władca skorzysta z prawa łaski, albo też pomogą miastu państwa protestanckie. W Prusach powstał nawet plan zbrojnej interwencji, która miała przyjść na pomoc prześladowanym ewangelikom i zająć Toruń.

Ani łaska króla ani interwencja państw protestanckich nie doszły do skutku. August II powołał się na uchwałę nakazująca natychmiastową egzekucję wyroku, jednak tak naprawdę chciał wykazać, że pomimo słabości Rzeczpospolita potrafi wyegzekwować prawo ustanowione. W Toruniu już 19 listopada zatrzymano w areszcie domowym prezydenta i wiceprezydenta, pomimo tego, że zostali oni uprzedzeni wcześniej. Pomimo możliwości ucieczki obaj zdecydowali się zostać licząc na ułaskawienie. 5 grudnia publicznie odczytano dekret sądu, a 7 bm., zaraz po zaprzysiężeniu jezuitów nastąpiło wykonanie wyroku. O 5 rano tego dnia na dziedzińcu ratusza ścięto prezydenta Jana Gotfryda Roesnera, a trzy godziny później jeszcze dziewięcioro skazanych. Dwie osoby uratowały się od rzezi – jednej nie udało się znaleźć, natomiast druga uciekła. Co dziwne zawieszono wykonanie wyroku w przypadku wiceprezydenta Zernekego, prawdopodobnie dlatego że był znany, szanowany i wielu szlachciców wstawiało się za nim u władz. (Jakub Henryk Zerneke był wybitną toruńską postacią, autorem kroniki Torunia, szanowaną tak, że zamykano ulicę Żeglarską i moszczono ją słomą, by hałas nie przeszkadzał mu w pracy, więc nic w tym dziwnego, że uniknął kary, zwłaszcza, że wstawili się za nim jezuici toruńscy). Wojewoda chełmiński Jakub Rybiński wysłał do Warszawy prośbę o ułaskawienie, która została wysłuchana. Po wykonaniu dekretu przystąpiono do czynności mających na celu wcielenie w życie pozostałych postanowień. 7 grudnia przejęto z rąk ewangelików kościół Najświętszej Marii Panny, którą w następnym dniu poświęcił biskup, a bernardyni odprawili pierwszą mszę. Następnie 13 grudnia odbyły się wybory uzupełniające do Rady i Ławy na miejsca mające przypaść katolikom. Księża jezuiccy zrezygnowali z części przyznanego im odszkodowania, a komisja skończyła swoją pracę 18 grudnia. Wyrok był niewątpliwie jednostronny i niewspółmiernie surowy, choć miał pewne analogie w wyrokach wykonywanych w Europie w wypadkach tumultu.

Na podstawie opisanych wydarzeń, powstała pieśń, zamieszczona w wyborze Polskiej Pieśni Ludowej. Na samym początku i końcu są zamieszczone apostrofy do Boga i Maryi, aby potłumili heretyków, a katolikom dali zwycięstwo.


Konsekwencje i znaczenie tumultu toruńskiego:

Konsekwencjami tumultu toruńskiego były:

- próba wyrównania praw katolików i protestantów;

- zyskanie przez wydarzenia toruńskie rangi międzynarodowej;

- wykorzystanie sytuacji przez Augusta II Mocnego jako pretekst do reform, a także przy polityce wewnętrznej i zewnętrznej;

- ostra reakcja Prus i Anglii oraz Rosji, a także niezrealizowane plany inwazji w celu pomocy protestantom.

Pośrednią konsekwencją tumultu było powstanie Rady Ewangelickiej skupiającej wszystkich protestantów o ważniejszym statusie. Początkowo miała ona zajmować się jedynie sprawami wyznaniowymi i szkolnictwa ludności protestanckiej. Jednak stosunkowo szybko rozszerzała swoje uprawnienia tak, że stała się rzeczywistą władzą administracyjną w mieście.

Jednostronny i okrutny wyrok sprawił, że sprawa odbiła się szerokim echem poza granicami kraju, podnoszona w szczególności przez takie niekatolickie i nieprzychylne Rzeczypospolitej kraje jak Prusy czy Rosja. Wykorzystały go one do antypolskiej kampanii, oskarżając Rzeczpospolitą o nietolerancję. Warto zauważyć, że w rzeczonych państwach nietolerancja religijna była podstawą ustroju, a car Piotr I Romanow osobiście mordował odstępców od prawosławia. Wydarzenie stanowiło jednak kolejny sygnał zmierzchu epoki tolerancji religijnej na terenie Rzeczypospolitej. Wiele znanych osobistości było zbulwersowanych surową karą w procesie, sprzeczną z ideałami rodzącego się Oświecenia.

Tumult toruński rozgniewał protestanckich władców Prus i Anglii. August II Mocny, nie bronił oskarżonych protestantów przed karą, by przypodobać się szlachcie katolickiej, lecz za granicą zostało to bardzo źle odebrane. Królestwo Prus i Wielka Brytania zastanawiały się nad wysłaniem wojsk do Polski by bronić sprawy protestanckiej. Z remonstracjami przybył w 1724 do Augusta II poseł brytyjski Edward Finch.

Tragedia z 1724 roku trwale zapisała się w pamięci zbiorowej niemieckich protestantów. Otto von Bismarck nawiązywał do tego symbolicznego wydarzenia, uzasadniając swoją niechęć wobec Kościoła katolickiego (realizowaną w ramach Kulturkampfu).


Literatura:

1.St. Salmonowicz, O toruńskim tumulcie z roku 1724, Odrodzenie i Reformacja w Polsce, t. 28:1983, s. 161-185.

2. St. Kujot, Sprawa toruńska z 1724 roku, Rocznik TPNP, tom 20, 1894.

3. J. Burdowicz-Nowicki, Polityka Piotra I w związku ze sprawą toruńską 1724 r. [w:] W cieniu wojen i rozbiorów. Studia z dziejów Rzeczypospolitej w XVIII i początków XIX wieku, Warszawa 2014, s. 77-103.

środa, 10 lipca 2019

Dysputacja lipska w Evangelisches Stift w Tybindze


Evangelisches Stift w Tybindze zorganizował po raz kolejny spotkanie ze studentami teologii ewangelickiej i prof. dr V. Leppinem. Nasz gość jest autorem wielu uznanych artykułów i publikacji o Reformatorze ("Martin Luther", "Reformation") o charakterze naukowym i popularnonaukowym. Volker Leppin to współautor "Das Luther-Lexikon" oraz "Martin Luther. Monument, Ketzer, Mensch", promotor prac doktoranckich i habilitacyjnych nt. Reformacji i mediewistyki, członek licznych towarzystw historycznych.

Tematem spotkania (9.07.2019) było 500-lecie dysputacji lipskiej pomiędzy J. Eckiem, A. Karlstadtem, a M. Lutrem. Na początku spotkania Leppin przybliżył uczestnikom tło historyczne tego wydarzenia, opowiedział także o uniwersyteckich dyskusjach w XVI wieku. 20-minutowe wystąpienie stanowiło doskonałą podstawę do rozmowy o procesach zachodzących w chrześcijaństwie wtedy i dziś, potrzebie dialogu i umiejętności argumentowania swojego stanowiska. 
Uczestnicy spotkania poruszyli kwestię obchodów 500-lecia dysputacji w Lipsku, gdzie tylko co czwarty mieszkaniec przynależy do jakiegokolwiek wyznania. Foto: Michael Mergarten, Julian Plachtzik.

Dziękujemy prof. dr V. Leppinowi za poświęcony nam czas i mamy nadzieję, że nie było to nasze ostatnie spotkanie (nie tylko) o Marcinie Lutrze.








czwartek, 4 lipca 2019

500-lecie dysputacji lipskiej: przebieg

Dysputacja lipska rozpoczęła się uroczystą ceremonią. Po tym, jak Simon Pistoris Starszy powitał całe audytorium w imieniu Uniwersytetu w Lipsku, wszyscy udali się na nabożeństwo do kościoła św. Tomasza. Znany chór chłopięcy Thomacherchor wykonał dwunastogłosową mszę specjalnie skomponowaną na tę okoliczność przez Georga Rhau. Po uroczystościach kościelnych uczestnicy przeszli w procesji do zamku Pleißenburg. Przemówienie otwierające w Hofstube wygłosił Petrus Mosellanus, który wezwał do sprawiedliwego styluplanowanej szermierki słownej. Zaplanowano trzy rundy akademickiej dyskusji w ciągu siedemnastu dni:

- 27 i 28 czerwca oraz 30 czerwca - 3 lipca: Jan Eck kontra Karlstadt
- 4-9 lipca oraz 11-13 lipca: Eck kontra Luter
- 14 i 15 lipca: Eck kontra Karlstadt 

29 czerwca, w dzień św. Piotra i Pawła zaniechano polemiki. Barmin z Pomorza zażyczył sobie, by Marcin Luter wygłosił kazanie w kaplicy zamkowej. Z uwagi na jej małe rozmiary i ogromne zainteresowanie, mnich augustiański wygłosił je (do Ewangelii św. Mateusza 16, 13-19) w sali dysputacyjnej, co umożliwiło mi przedstawienie swojego stanowiska.

O tym, jak funkcjonowały akademickie dyskusje przed pięcioma wiekami opisaliśmy TUTAJ. Dysputacja jednak przebiegała zgodnie z twardymi regułami i różniła się od znanej wówczas formy. Czytelnicy protokołów dysputacyjnych stanęli w obliczu faktu, iż przeciwnicy kwestionowali do piętnastu argumentów jednocześnie. Strategia Lutra polegała na zwabieniu Eck do rozmowy na temat kościoła wschodniego, który nie uznał prymatu papieskiego.

Eck i Karlstadt dyskutowali o wolnej woli i jej związku z boską łaską, a także o dobrych uczynkach.  Tutaj, pomiędzy Karlstadtem i legatem papieskim, poruszano główne tematy dla Lutra, a Karlstadt opowiadał się za obroną teologii sformułowanej w Wittenberdze. Karlstadt nie był jednak dobrym mówcą. Eck był w stanie wykorzystać swoją przewagę w swobodnym sporze, zakazując mu cytowania z książek. Legat papieski był prawdopodobnie w trudniejszej sytuacji, ponieważ reprezentował pogląd o współpracy ludzkiej woli z Bożą Łaską, unikając pojawienia się pelagianizmu. Ale Karlstadt nie wykorzystał słabości argumentu Ecka. Chociaż inicjatywa akademickiej dyskusji pochodziła od niego i miał wyższą pozycję na uniwersytecie niż Marcin Luter, Karlstadt musiał spostrzec, że to mnich augustiański był w centrum uwagi, a Eck najwyraźniej zmierzał do dyskusji z Lutrem.

Polemika między legatem papieskim, a Marcinem Lutrem stanowiła punkt kulminacyjny dysputacji w Lipsku. Rozpoczęła się dokładnie 500 lat temu, 4 lipca 1519. W związku ze skomplikowanym przebiegiem rozmowy powtarzające się tematy Ecka i Lutra są często przedstawiane przez historyków kościoła w porządku chronologicznym, a nie poddawania pod dyskusję. Kurt-Victor Selge zkategoryzował je następująco:

1. W jaki sposób Biblia i pisma najważniejszych teologów pierwszych wieków chrześcijańskich (Ojców Kościoła) odnoszą się do siebie nawzajem? Jak interpretuje się Biblię? 

2. Co mówi Tradycja Ojców Koscioła o prymacie papieskim?

3. Jaka jest władza papieża i soborów?

4. Jaka jest autorytatywna tradycja w historii Kościoła, które tradycje są nielegalne?

4 lipca rozpoczęła się dyskusja o prymacie papieskim. Jan Eck argumentował w następujący sposób rozumienie Kościoła: Chrystus jest głową kościoła niebiańskiego, triumfującego (ecclesia triumphans), podczas gdy papież jest głową kościoła ziemskiego, walczącego (ecclesia militans). Podczas tej debaty padały pytania, kto jest najwyższym autorytetem w Kościele: papież, czy sobór, a może inna władza? H. Smolinsky zwraca uwagę, że problem prymatu papieskiego dotyczy interpretacji słów biblijnych zawartzch w Mt 16,18 i J 21,17. V. Leppin podkreśla, że Eck i Luter  potwierdzali autorytet Biblii i Ojców Kościoła. Luter ma jednak tendencję do ostrego postrzegania kontrastu między Biblią a nauczaniem kościelnym (model różnicowy), podczas gdy Eck próbuje pogodzić oba (model harmonii).

Mnich z Wittenbergi zwracał uwagę, jak zmieniał się prymat papieski w chrześcijaństwie z perspektywy pierwszych wieków. Biskup rzymski był początkowo jednym z biskupów w obszarze tworzącego się Kościoła i nie odgrywał istotnej roli we wczesnym okresie. To biskupi Aleksandrii i Jerozolimy toczyli spory np. o naturze Jezusa Chrystusa jako Boga i człowieka jednocześnie. Do końca III wieku biskupi Rzymu rzadko ingerowali w walkę z herezjami. Luter podkreślał, iż biskup Jerozolimy ma honorowy prymat nad chrześcijaństwem, jako  że Jerozolima była traktowana od najwcześniejszych wieków jako "matka wszystkich kościołów" (mater omnium ecclesiarum). Władza ta jest symboliczna i ma charakter patronatu aniżeli rzeczywistego kierownictwa Kościołem. Jan Eck uzasadniał funkcjonujący prymat papieski w Kościele Łacińskim bullą Unam Sanctam z 1302 roku. 5 lipca doszło do debaty oceniającej sobór w Konstancji z 1415 roku, podczas którego spalono Jana Husa na stosie. Marcin Luter stanął w obronie bohatera Czech, mówiąc, że nie wszystkie z jego twierdzeń były heretyckie, a nie które z nich miały charakter ewangelicki, tj. wypływały wprost z Ewangelii. Legat papieski stał przy stanowisku, że Wyclif i Hus byli heretykami, jako że poddawali pod wątpliwość treść wspomnianej bulli z 1302 roku. Kolejny etap rozmów dotyczył omylności soborów. Kwestia czyśćca była omawiany od 8 lipca, odpustu - 11 lipca, a ostatnie dwa dni poświęcone były pokucie. W dyskusji o czyśćcu Luter po raz pierwszy odróżnił kanoniczne księgi biblijne od apokryfów; czyściec był w rzeczywistości stanem przejściowym z 2. księgi Machabejskiej z rozdziału 12, wers 46. Doktor Luter przyjął tutaj pogląd, że nie wszystkie biblijne zwroty są równie ważne, ale powinny być rozważane z perspektywy istnienia w Piśmie Świętym. Jednocześnie odrzucił stanowczo uzasadnianie kwestii doktrynalnych za pomocą apokryfów, czyli pism, które nie wchodzą w kanon biblijny. Eck odpowiedział, że księgi Machabeuszy nie były częścią kanonu hebrajskiego, ale kościół zawarł je w swoim kanonie. Luter twierdził, że Kościół nie może nadać żadnej książce więcej autorytetu niż sama posiada.

Brak możliwości porozumienia legata papieskiego Ecka zarówno z Lutrem, jak i Karlstadtem pokazała, że podział między teologią prezentowaną w Wittenberdze i Rzymem jest coraz głębszy, a porządek kościelny sprzed opublikowania 95 tez w 1517 roku niemożliwy do odbudowy: coraz więcej świeckich interesowało się sprawami teologicznymi, a rezultaty dysputacji lipskiej pilnie śledziły uniwersytety m.in. w Paryżu i Erfurcie. Liczni teolodzy spierali się, kto jest zwycięscą tej debaty: Eck, czy Luter, wobec którego toczył się od 1518 roku proces o kacerstwo (herezję). Dla uczestniczącego w debacie lipskiej Melanchtona podkreślenie znaczenia Pisma jako jedynego autorytetu w wierze zgodnie z zasadą sola scriptura odgrywało niebagatelna rolę. Luter sformułował odpowiednie tezy w swoim piśmie programowym "O niewoli babilońskiej kościoła" w 1520 roku.

Literatura:

1. M. Brecht: Martin Luther, Band 1, 1983, 302-304.

2. A. Schubert, Libertas Disputandi, 2008, 412. 

3. L. Grane, Martinus noster, 1994, 82. 

4. K.-V. Selge, Die Leipziger Disputation zwischen Luther und Eck, 1975, 30. 

5. V. Leppin, Luther und Eck – Streit ohne Ende?, 2014, 146 f.

6. H. Smolinsky,  Schrift und Lehramt. Weichenstellungen in der römisch-katholischen Kirche des 16. Jahrhunderts. In: Wolfhart Pannenberg et al. (Hrsg.): Verbindliches Zeugnis. Band 3: Schriftverständnis und Schriftgebrauch, 1998, 210.

7. WA 59, 466,1048-1059.

8. B. Lohse, Luthers Theologie in ihrer historischen Entwicklung und in ihrem systematischen Zusammenhang, 1995, 141.

9. Cz. Pieniążek, H. Sawczyński, A. Szczepański, Dzieje Powszechne Ilustrowane, 1999, t. 8, 144-148.

10. V. Leppin, Martin Luther, 2017, 144-151.

poniedziałek, 1 lipca 2019

Teza miesiąca - Teza 55

Panorama "Luther 1517", Wittenberga.
55 - Powinno być przekonaniem papieża, że jeśli dla uczczenia odpustu, który ma najwyraźniej niewielką wartość, rozbrzmiewa dzwon i odprawia się okazałe ceremonie, to dla uczczenia Ewangelii, która jest najwyższym dobrem, powinny rozbrzmieć setki dzwonów i zostać odprawionych setki wystawnych uroczystości.