Przekład
tekstu na język obcy nie jest sprawą prostą. Tłumacz musi posiadać
wiedzę z zakresu gramatyki i słowotwórstwa języka macierzystego i
obcego, na który dany fragment zostanie przełożony. Jednocześnie musi
być świadom specyficznego pośrednictwa, swoją interpretacją bowiem
odkrywa lub fałszuje myśli innej osoby. To ogromna odpowiedzialność
wobec obu stron – Autora i Czytelnika, dlatego tak istotne jest według
mnie zachowanie ducha czasu, z którego pochodzi tłumaczony tekst – bez
względu na to, czy mówimy o XIX-wiecznej kronice, XVI-wiecznych słowach
Doktora Marcina Lutra czy aktualnych dokumentach…
Nie
lubię rozmawiać o swojej religijności. Tę sferę życia traktuję jako coś
niezwykle intymnego. Uważam, że każdy znajduje właściwy dla siebie
sposób, by realizować potrzeby przeżyć duchowych. Jestem zakotwiczony w
ewangelickim pojęciu chrześcijaństwa Doktora Marcina Lutra, z niego to
wyrosła szczególnie bliska mi teologia Dietricha Bonhoeffera i Margot
Käßmann.
W
obliczu tragedii zadajemy sobie pytanie, czy tak musiało być, szukamy
(nie)obecności Boga w zgiełku negatywnych wydarzeń. Czy potrzebnie?
Każdy z Nas ma inny obraz Stwórcy, postrzega przez pryzmat swoich
doświadczeń życiowych i zmysłów nieco inaczej otaczającą rzeczywistość i
boskość, trudno jest więc doszukiwać się jedynie słusznej drogi. Dla
mnie Bóg nie jest jowialnym staruszkiem z siwą brodą siedzącym na
chmurce i kierującym nami przez pociągnięcie odpowiedniego sznurka,
który mówi: tego sprawdzę w poważnej chorobie, temu ześlę niepowodzenie w
rodzinie itp. Dla mnie Bóg jest siłą, dzięki której mogę pokonać
przeciwności losu, nie zadając pytania: dlaczego?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz