środa, 27 lipca 2016

Autor o sobie, o wierze i o książce ....

Przekład tekstu na język obcy nie jest sprawą prostą. Tłumacz musi posiadać wiedzę z zakresu gramatyki i słowotwórstwa języka macierzystego i obcego, na który dany fragment zostanie przełożony. Jednocześnie musi być świadom specyficznego pośrednictwa, swoją interpretacją bowiem odkrywa lub fałszuje myśli innej osoby. To ogromna odpowiedzialność wobec obu stron – Autora i Czytelnika, dlatego tak istotne jest według mnie zachowanie ducha czasu, z którego pochodzi tłumaczony tekst – bez względu na to, czy mówimy o XIX-wiecznej kronice, XVI-wiecznych słowach Doktora Marcina Lutra czy aktualnych dokumentach…

Nie lubię rozmawiać o swojej religijności. Tę sferę życia traktuję jako coś niezwykle intymnego. Uważam, że każdy znajduje właściwy dla siebie sposób, by realizować potrzeby przeżyć duchowych. Jestem zakotwiczony w ewangelickim pojęciu chrześcijaństwa Doktora Marcina Lutra, z niego to wyrosła szczególnie bliska mi teologia Dietricha Bonhoeffera i Margot Käßmann.






W obliczu tragedii zadajemy sobie pytanie, czy tak musiało być, szukamy (nie)obecności Boga w zgiełku negatywnych wydarzeń. Czy potrzebnie? Każdy z Nas ma inny obraz Stwórcy, postrzega przez pryzmat swoich doświadczeń życiowych i zmysłów nieco inaczej otaczającą rzeczywistość i boskość, trudno jest więc doszukiwać się jedynie słusznej drogi. Dla mnie Bóg nie jest jowialnym staruszkiem z siwą brodą siedzącym na chmurce i kierującym nami przez pociągnięcie odpowiedniego sznurka, który mówi: tego sprawdzę w poważnej chorobie, temu ześlę niepowodzenie w rodzinie itp. Dla mnie Bóg jest siłą, dzięki której mogę pokonać przeciwności losu, nie zadając pytania: dlaczego?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz