czwartek, 29 grudnia 2016

Gotujemy z Lutrem ... pasztet




Pasztet wieprzowy:
Dokładnie zagnieść z sobą 500 g chudego i 500 g tłustego surowego mięsa wieprzowego ze skórką i odstawić na zimno. Zmieszać 1 jajko, szczyptę soli, pieprzu, gałki muszkatołowej, majeranku i ziarenek musztardy i odstawić na zimno. Wszystko razem wymieszać na blasze tortowej i piec pod przykryciem (np. folia aluminiowa). Masę mięsną można upiec na desce w piecu albo jako farsz w cieście drożdżowym w piekarniku.

L. Vogt, Das Luther-Melanchthon Kochbuch, Lindemann Verlag GmbH 2015, 59.

poniedziałek, 26 grudnia 2016

„Choinko piękna jak las"...


Stała pod śniegiem panna zielona
Nikt prócz zająca nie kochał jej
Nadeszły święta i przyszła do nas
Pachnący gościu, prosimy wejdź!

Choinko piękna jak las,
Choinko zostań wśród nas!
Choinko piękna jak las,
Choinko zostań wśród nas!

Jak długo zechcesz, z nami pozostań,
niech pachnie tobą domowy kąt.

Wieszając jabłka na twych gałązkach
życzymy wszystkim Wesołych Świąt.

Choinko piękna jak las,
Choinko zostań wśród nas!
Choinko piękna jak las,
Choinko zostań wśród nas!

czwartek, 22 grudnia 2016

O bożonarodzeniowej choince

Rodzina Lutrów z Filipem Melanchtonem przy choince


 Ozdobione drzewko świerku lub jodły ma pierwotnie korzenie przedchrześcijańskie, ale jako nieodłączna ozdoba w czasie świąt Bożego Narodzenia jest w zasadzie pomysłem protestanckim...Opowiada o tym jedna z legend. Doktor Marcin Luter przechadzał się pewnego grudniowego wieczoru po jednej z wittenberskich ulic. Nagle, spojrzał na niebo i ujrzał setki, wydawałoby się miliony gwiazd, które tak rozradowały jego serce, iż zapragnął mieć w domu choć namiastkę tego świecącego cudeńka. Przyniósł zatem z lasu ucięte drzewko jodłowe i ozdobił je setkami - a po zapaleniu - wydawałoby się milionami świeczek...

Tyle przypowieści. Nie wiemy dokładnie, kiedy choinka zawitała pod strzechy domostw w okresie bożonarodzeniowym. Wiemy natomiast, że wielkim zwolennikiem tego zwyczaju był Doktor Marcin Luter. Niejednokrotnie nawoływał do spędzania tego czasu razem z rodziną. Nic dziwnego zatem, że choinki stały się popularne w protestanckich Niemczech. Nieco później zwyczaj ten przejął kościół katolicki, zwłaszcza w krajach Europy Środkowej i Zachodniej. W XIX wieku choinka zawitała na angielskim dworze królewskim. Wielodzietna rodzina królowej Wiktorii chętnie zapalała rokrocznie lampki na przyniesionym z lasu drzewku. W Polsce zwyczaj choinki rozpowszechnił się na przełomie XVIII i XIX wieku (w okresie zaborów). Spopularyzowali go, początkowo w miastach, niemieccy protestanci. Stamtąd dopiero zwyczaj ten przeniósł się na wieś, w większości wypierając tradycyjną polską ozdobę, jaką była podłaźniczka czy jemioła, oraz zastępując znacznie starszy, słowiański zwyczaj (znany jeszcze z obchodów Święta Godowego) dekorowania snopu zboża, nazywanego Diduchem.


Lutrowie i Melanchton w Boże Narodzenie

Choinka ma bogatą symbolikę. Żywe, wiecznie zielone drzewko ukazywało Chrystusa jako źródło życia. Oświetlenie broniło dostępu złym mocom a także wskazywało na Dzieciątko Jezus, będące światłem dla pogan i ludzi małej wiary. Zawieszane na gałązkach jabłka symbolizowały biblijny owoc, którym byli kuszeni przez Diabła Pierwsi Rodzice (Adam i Ewa). Papierowe łańcuchy nawiązywały do zniewolenia grzechem. W ludowej tradycji wschodniej Polski uważano, że wzmacniają one więzi rodzinne i chronią dom przed złym losem. Dzwonki oznajmiały radosną nowinę.

W wielu kulturach powstały pieśni bożonarodzeniowe o choince. Najsłynniejszą z nich jest chyba „O Tannenbaum" (O, jodełko) Melchiora Francka z 1615 roku. W polskich przedszkolach od pokoleń jest śpiewana „Choinka piękna jak las"...


Literatura:

1. M. Reuter: Christbaum. In: Münchner Merkur, 2013, 12.

2. K. Smyk, O dziejach zwyczaju bożonarodzeniowej choinki, Quaestiones Selectae. Zeszyty Naukowe (29), 2009, 7–26.

niedziela, 18 grudnia 2016

Dalsze losy tekstu „Mam inną córeczkę w macicy" :)



Niezmiernie miło mi jest poinformować, że niemieckie tłumaczenie tekstu „Mam inną córeczkę w macicy" zdobyło pierwszą nagrodę w jednym z konkursów o reformacji na 2017 rok! Nagrodę odebrałem 18 listopada 2016 w Hanowerze. Link do postu na blogu poniżej. Miłej lektury!

czwartek, 15 grudnia 2016

O projekcie „Marcin Luter w cytatach”

Z cyklu Cytat na Weekend na stronie facebook projektu

W całym tym internetowym zgiełku wszelkich informacji, sporów i dyskusji udało mi się zorganizować swego rodzaju niszę porozumienia i wzajemnego szacunku. Jest nią strona facebooka mojej książki, nazwana „Marcin Luter w cytatach”. Ponad 885 osób ją lajkujących reprezentuje niezwykle rozmaite światopoglądy: wśród nich są ewangelicy (różnych nurtów pobożnościowych), inni protestanci, katolicy (diakoni, jezuici, osoby świeckie), prawosławni, osoby wyznające religie niechrześcijańskie oraz te, które nie przynależą do żadnego związku wyznaniowego. Mimo to, od czasu powstania tego projektu, zanotowano raptem jeden publiczny konflikt, co przy odsłonie stron (fb i blogu książki) wynoszącej ok. 2 miliony tygodniowo, jest sprawą marginalną! Dziękuję Wszystkim, którzy lajkują i komentują kolejne posty, za Państwa zaangażowanie i współtworzenie tego pokojowego charakteru projektu. A temat mógłby być przecież potraktowany niezwykle kontrowersyjnie, dotyczy bowiem mniejszościowego odłamu chrześcijaństwa a także ciągle niepopularnego czytelnictwa w Polsce. Zapraszam Osoby odwiedzające do szerszego zapoznania się z „Marcinem Lutrem w cytatach”! W zakładkach Informacje i Zdjęcia zostali przedstawieni moi Współpracownicy a także cele projektu. Niebywale istotne dla mnie było stworzenie tutaj języka kultury, poszanowania odmienności zdań i wzajemnego poznania się, języka, który rozwijał Marcin Luter poprzez trafiające do serc i wrażliwości tak wielu osób z różnych krajów środki stylistyczne, nawet w swych najbardziej kontrowersyjnych traktatach i kazaniach…Tworzycie go Państwo wraz ze mną! Jak bardzo potrzebujemy kultury dialogu w tych niespokojnych czasach, wiemy wszyscy. Zachęcam każdego do przyłączenia się do nas i mnożenia tej pozytywnej energii. Reformacja 1517-2017 to wydarzenie historyczne. Nie da się go wymazać z pamięci, nie da zaprzeczyć. Porozmawiajmy o niej w kontekście dorobku językowego, rozwoju jednego Kościoła Chrześcijańskiego i filozofii europejskiej. Budujmy wspólnie mosty porozumienia. To takie proste i wykonalne! Jeśli trudno przełamać się w rzeczywistości – może by tak zacząć tutaj, na stronie książki?

Serdecznie pozdrawiam,
Kamil Basiński

niedziela, 11 grudnia 2016

Zbudować wspólnotę pozytywnej energii


Niełatwo jest prosić o pieniądze obce osoby. Nasza codzienność pokazuje nierzadko nadużycia w tym zakresie. Dlaczego ktoś miałby zaufać i powierzyć jakiemuś Kamilowi Basińskiemu część swojego dorobku? Niełatwo jest prosić o pieniądze na wydanie książki, gdy wokół tyle innych potrzeb: ubogie rodziny, chore dzieci, ginące w schroniskach zwierzęta. Dlaczego projekt wydawniczy mógłby cieszyć się zaufaniem, skoro czytelnictwo w Polsce stoi na niskim poziomie? Prościej jest przeczytać artykuły na portalach internetowych niż sięgnąć po wydrukowaną publikację. Niełatwo jest prosić o pieniądze z okazji protestanckiego Jubileuszu w kraju o tradycjach katolickich. Stosunki w tym zakresie nie należą do najłatwiejszych. Mimo to ciągle liczę na Państwa zaufanie! Nie proszę o znaczące kwoty a o symboliczne wsparcie mojego projektu i budowanie tym samym wspólnoty pozytywnej energii. Symboliczne kwoty od wielu Osób mogą stworzyć pokaźną sumę, dzięki której będę mógł sobie finansowo pozwolić na jeszcze lepszą jakość wydruku jubileuszowej książki. Państwa decyzja o pomocy położy kres obawom o internetowym naciąganiu na pieniądze. Staniecie się Współtwórcami tego projektu! Ta świadomość nie jest policzalna materialnie, ale czy wszystko, co nas otacza, musi przynosić wymierne korzyści? Pomoc drugiemu człowiekowi, bez względu na rodzaj potrzeby, to dobry uczynek.

Nie proszę biernie o wsparcie. Prowadzę wraz z Moimi Współpracownikami dwie strony (Facebook, blog) o moim projekcie od początku tego roku, na których przedstawiam szereg zagadnień o reformacji, osobie Doktora Marcina Lutra czy o książce. W rozmaitych zakładkach (Informacje, Zdjęcia) istnieje możliwość zapoznania się z nami i naszą działalnością. W wirtualnej rzeczywistości nie potrafię jeszcze bardziej uwiarygodnić się, reszta pozostaje w sferze zaufania i pomnażania tej pozytywnej energii i poczucia, że udzieliło się pomocy drugiemu człowiekowi. Apeluję o pomoc bez względu na przynależność religijną, stopień wykształcenia, czy parytet portfela. Apeluję do Państwa dobrej woli.

W razie jakichkolwiek pytań, chętnie służę pomocą pod adresem e-mail: ksiazka2017@gmail.com. Gdyby zechcieli Państwo także finansowo uczestniczyć w wydaniu „Marcina Lutra w cytatach”, byłbym niezwykle wdzięczny. Kwoty z dopiskiem „książka 2017” proszę wysyłać na niżej podany numer konta. Już teraz serdecznie dziękuję za każde wsparcie! Uprzejmie informuję, że każda wpłata to darowizna, którą można "odpisać od podatku"...

Bank Millennium SA
Numer konta: 09 1160 2202 0000 0002 7233 9879

Osobom bezpośrednio zaangażowanym w finansowanie mojego projektu przysługuje prawo wglądu do wyciągów w/w rachunku bankowego i późniejszych wydatków z zachowaniem ochrony danych osobowych innych Wpłacających (podana zostanie data wpłaty, imiona Wpłacających, wpłacona kwota i aktualny stan konta). Celem weryfikacji proszę podać w wysłanym na ksiazka2017@gmail.com mailu swoje imię i nazwisko.

W naszej niespokojnej codzienności jest tak mało miejsca na zaufanie i poczucie wspólnoty. A może to właśnie okazja dla nas wszystkich, by mimo tych wszystkich sporów, braku szacunku zbudować zaufanie, rozmnożyć pozytywną energię? Zbudujmy coś razem! Teraz! Z tej a nie innej okazji.

Serdecznie pozdrawiam,
Kamil Basiński

piątek, 9 grudnia 2016

Kalendarz adwentowy

Kalendarz adwentowy

Ten specjalny kalendarz stał się nieodłącznym elementem obchodzenia Adwentu w wielu rodzinach chrześcijańskich, niezależnie od przynależności kościelnej. Służy do odliczania dni od pierwszego dnia Adwentu (pierwsza niedziela przypada zwykle między 27. listopada a 3. grudnia) do Wigilii Bożego Narodzenia, w sumie 24 dni.

Początki tego specjalnego kalendarza sięgają XIX wieku. Pierwsze wzmianki pochodzą z 1851 roku. Niemieckie rodziny ewangelickie wieszały w tamtym czasie 24 obrazki ze scenami biblijnymi na ścianie pokoju, w którym stała choinka a z czasem - również i wieniec adwentowy. Tomasz Mann w powieści „Buddenbrookowie. Dzieje upadku rodziny" opisuje, jak mały Hanno obserwował układanie kalendarza z gałązek jodły podczas Adwentu 1869 roku. Zwyczaj ten szybko przejęli katolicy, którzy kładli się każdego dnia do Wigilii jedno źdźbło słomy obok żłóbka z Dzieciątkiem Jezus.

Kalenderlys z Danii

Kalendarz rozpowszechnił się w rozmaitych formach. W Danii stanowi świecę wypalającą się każdego dnia do zaznaczonego na niej miejsca. Duńska kalenderlys (świąteczna świeca adwentowa) została wymyślona w 1935 roku. Pisarka Lis Byrdal zaproponowała w swojej książce "Små Fester - glade Gæster", aby dzieci mogły dzielić się świecą z dwudziestoma trzema cienkimi pociągnięciami ołówka i spalać ją po trochu każdego dnia aż do Wigilii. Autorka zaproponowała, że na świecy można napisać malutkie życzenia świąteczne lub wiersze, które będą się wypalać w miarę zbliżania się Wigilii. Napisała: "Mówiąc o świetle - powinieneś wiedzieć, że można namalować światło świecy zarówno farbą olejną, jak i chińskim tuszem. Za pomocą cienkiego ołówka i pewnej ręki można napisać życzenia świąteczne lub wiersze, które wypalają się kawałek po kawałku." Mimo, że książka i pomysł na kalenderlys zyskały na popularności, minęło prawie dziesięć lat, zanim pierwsza świąteczna świeca adwentowa została fabrycznie wyprodukowana. Podjęła się tego firma Asp-Holmblad w 1942 roku podczas okupacji niemieckiej. 
W 1902 roku ewangelicka drukarnia Fryderyka Trümplera z Hamburga wydrukowała kalendarz w formie zegara dla dzieci z liczbami od 13 do 24 na cyferblacie.
 
Kalendarz adwentowy z 1903 roku. Foto: wikipedia.de

Od 1904 dołączono go w stuttgarckim „Nowym Dzienniku" jako dodatek świąteczny. W latach dwudziestych poprzedniego stulecia kalendarz rozpowszechnił się jako otwierane okienka, za którymi czekała czekoladowa niespodzianka. Od 1922 roku były w sprzedaży zegary z 24 polami odpowiadającymi ilości dni okresu adwentowego. W czasach narodowego socjalizmu starano się usunąć wszystkie chrześcijańskie motywy z życia publicznego, nie pasowały one do prowadzonej przez partię polityki wrogo nastawionej korzeni religii wyznawców Chrystusa. Wraz z wybuchem II wojny światowej główny urząd kultury zezwolił na produkowanie „kalendarzy przedbożonarodzeniowych". Miał to być propagandowy ukłon NSDAP w stronę kultury i historii niemieckiej. Wraz ze zmieniającą się przewagą na froncie, od 1942 roku na kalendarzach pojawiały się motywy żołnierskie. Dziś popularne są książki mówione (audiobooki) z 24 przypowieściami bożonarodzeniowymi czy też seria smsów z cytatami Pisma Świętego pod nazwą smas.ch (Szwajcaria).

Nowoczesny kalendarz adwentowy

Obecnie znany nam kształt kalendarza adwentowego powstał w drugiej połowie lat 40-stych. Płaskie, kolorowe powierzchnie, barwnie dekorowane z 24 okienkami i motywami biblijnymi, dodawały nadziei w czasach, gdy wokół straszyła nicość ruin. Czekoladowy smakołyk za okienkiem powrócił do sprzedaży w 1958 roku. Obok nich produkowane są odpowiedniki z 24 prezencikami na każdy dzień. Największym na świecie wolnostojący kalendarz znajduje się w Lipsku na Böttchergässchen i liczy sobie powierzchnię 857 m2. Drzwi o wysokości 2-3 metrów otwiera się każdego dnia niczym okienka papierowego wydania.

Zadomowiona w Niemczech tradycja szybko znalazła naśladowców w innych krajach. Od lat 50-tych XX wieku kalendarze produkowano w Stanach Zjednoczonych.
Budynki jako kalendarze adwentowe? Tak! Słynnym przykładem jest wiedeński ratusz. Od 2003 roku największy na świecie kalendarz adwentowy znajduje się w Ewangelickim Kościele Krajowym w Wirtembergii. Każdego dnia są otwierane drzwi innego kościoła w Wirtembergii (wschodniej części landu Badenia-Wirtembergia na Południu Niemiec) i organizuje się w nim adwentową akcję dobroczynną. W północnofryzyjskim mieście Tönning można obejrzeć najdłuższy (77,5 m) kalendarz na świecie. Stanowi go zabytkowy spichlerz w porcie Eider.

W wielu regionach Niemiec, Austrii i Szwajcarii organizuje się tzw. żywe kalendarze adwentowe. W stuttgarckim ratuszu każdego dnia otwiera okno dyrygent orkiestry z innej części miasta i życzy zebranym radosnego okresu czekania na Święta, po czym zostaje odegrana albo pieśń adwentowa, albo kolęda.


Literatura:

1. T. Peschel, Adventskalender. Geschichte und Geschichten aus 100 Jahren, 2009, 26-37.

2. M. Blechschmidt, Weihnachtliches Brauchtum im Erzgebirge, 2010, 36.


4. S. J. Thomsen, Adventstid og Kalendarer i Danmark, 2015, 117-123.

5. N. P. Kristensen, Adventskalendere: Traditioner og Historie, 2014, 67-72.

6. M. R. Berg, Adventskalendere: Historie og Tradisjon, 2014, 56-62.

7. E. J. Svensson, Adventskalendrar: Tradition och Utveckling, 2014, 45-53.

8. T. J. Kowalski, Kalendarze Adwentowe: Historia i Współczesność, 2015, 23-30.

środa, 7 grudnia 2016

Wieniec adwentowy

Wieniec adwentowy

Wieniec adwentowy wykonuje się z gałązek drzewka iglastego a na nim są umieszczone cztery świece, zapalane kolejno w każdą niedzielę adwentu. Zwyczaj ten ma ewangelickie korzenie. Luterański pastor i nauczyciel, ks. Johann Hinrich Wichern, prowadził w XIX wieku szkołę i przytułek dla sierot. W okresie bożonarodzeniowym chciał stworzyć im rodzinną atmosferę wzorem tej, jaka panowała według ewangelickich podań w domu ks. Marcina Lutra. W I niedzielę adwentu, w 1839 roku, przyszedł mu do głowy pomysł, by wzbogacić wystrój świetlicy. Razem z wychowankami zapalił pierwszą świecę adwentową umocowaną na drewnianym kole o średnicy 2 metrów, by wytworzyć nastrój skłaniający do modlitwy. Następne, mniejsze dwadzieścia cztery świece, podopieczni zapalali każdego dnia do Wigilii, gromadząc się na wieczorny śpiew i modlitwę. Początkowo zielenią ozdabiano ściany. Z czasem drewniane koło przystrojono gałęziami jodły. W 1860 roku Wicherna przeniesiono do Berlina. Odchodząc z Hamburga, pastor zmniejszył liczbę świec do czterech w wymyślonym przez siebie wieńcu.

Tradycja szybko przyjęła się w rodzinach ewangelickich na północy Niemiec. W latach 20-stych XX wieku zwyczaj przyjął się wśród katolików. Na terenach dzisiejszej Polski pojawił się w 1925 roku, początkowo we Wrocławiu. Zwyczaj ubierania wieńca adwentowego kultywowany jest głównie w rodzinach ewangelickich, jednak coraz częściej zdarza się, że ubierają go też katolicy. Dawniej wieńce wykonywano własnoręcznie i z żywych gałązek. Na terenie Warmii i Mazur w I niedzielę adwentu robiono z choiny wianek i przystrajano czerwonymi wstążkami. Następnie umieszczano na nim świeczkę. Po czym zawieszano go pod sufitem. W każdą niedzielę dodawano świeczkę. Czasem wieniec adwentowy zdobiły wstążki różnych kolorów.

W Danii wieńce adwentowe rozpowszechniły się na początku lat 30-stych XX wieku. Tam wieniec wykonuje się z gałązek świerkowych i białych świeczek. Jest dekorowany czerwonymi owocami i wstążkami oraz szyszkami świerku. Na przełomie wieku umieszczano jedną świecę, ale uległo to zmianie pod wpływem napływu trendów z Niemiec i Austrii. W Niemczech wieniec jest także ozdabiany małymi bombkami. W kościele zapalenie wieńca jest dokonywane w uroczysty sposób. Czyni to konkretna grupa przedstawicieli parafian, np.: młodzież, bądź członkowie chóru. W Bawarii wieniec zdobi się czerwonymi wstążkami, jabłkami i szyszkami sosny.

Zapalanie świec wieńca adwentowego oznacza czuwanie i gotowość na przyjście Chrystusa. Wiąże się to z Jego słowami o Nim jako „światłości świata". Pierwsza świeca symbolizuje przebaczenie przez Boga nieposłuszeństwa Adama i Ewy wobec Niego. Świeca zapalana w II niedzielę adwentu stanowi symbol wiary patriarchów Narodu Izraelskiego jako wdzięczność za dar Ziemi Obiecanej. Trzecia świeca odnosi się do radości króla Dawida, który celebruje przymierze z Bogiem, zaś ostatnia - symbolizuje nauczanie proroków, głoszących przyjście Mesjasza. W Wigilię Bożego Narodzenia wszystkie palące się świece stanowią symbol bliskości „przyjścia" Chrystusa. Światło świec w wieńcu oznacza nadzieję. Zieleń stanowi symbol trwającego życia. Natomiast kształt kręgu symbolizuje wieczność Boga, który nie ma początku ani końca, oraz wieczność życia Chrystusa. Zaś całościowo wieniec adwentowy jest symbolem wyczekującego w miłości i radości Ludu Bożego. Stanowi także symbol zwycięstwa i godności królewskiej. Jest formą hołdu dla oczekiwanego Chrystusa jako Zwycięzcy, Króla i Wybawiciela.

Literatura:

1. D. Scharer, Der Adventkranz - eine Erfindung der Diakonie, Evangelisches Diakoniewerk Gallneukirchen, 17.11.2015.

2. M. Blechschmidt, Weihnachtliches Brauchtum im Erzgebirge, 2010, 33.

sobota, 3 grudnia 2016

Teza miesiąca - Teza 36


Teza 36 - Każdy chrześcijanin, który odczuwa rzeczywistą skruchę, ma prawo do zupełnego odpuszczenia kary i winy, także bez listu odpustnego.



poniedziałek, 28 listopada 2016

CIEKAWOSTKA REFORMACYJNA: befka jako strój urzędowy


Czarna toga z białą befką jest oficjalnym strojem urzędowym ewangelickich pastorów w Niemczech od 1811 roku.

Literatura:

Königlich-Preußische Kabinettsordre vom 20. März 1811; zitiert bei: Walter Lotz: Das hochzeitliche Kleid. Zur Frage der liturgischen Gewänder im evangelischen Gottesdienst (= Im Dienst der Kirche. Bd. 6, ZDB-ID 978716-1), 1949, 40 f.

piątek, 25 listopada 2016

Befka

Słowo dość rzadko spotykane w Polsce, często mylone z koloratką. Befka to krawat (łacińskie „biffa” – krawat) będący częścią szat liturgicznych, używanych przez duchownych wielu kościołów chrześcijańskich, współcześnie głównie ewangelickich (luterańskich), ewangelicko-reformowanych (kalwińskich), anglikańskich i metodystycznych. Dawniej noszona także przez duchowieństwo katolickie. Nie należy jej mylić z koloratką, która jest elementem ubioru nieliturgicznego duchownych i często zakładana pod strojem liturgicznym, a więc i pod befką. W okresie od XVII do XIX wieku befka stosowana była jednak także jako element pozaliturgicznego stroju duchownych protestanckich.

Befka ma kształt dwóch połączonych lub rozdzielonych pasów długości ok. 20 cm, najczęściej koloru białego. W Kościołach reformowanych tradycyjnie oznaczała tablice z dziesięcioma przykazaniami przed rozbiciem ich przez Mojżesza zaś u luteran symbolizuje tablice Mojżeszowe po rozbiciu. W Kościołach unijnych befka zachowuje kształt kompromisowy i jest do połowy złączona, a od połowy rozdzielona.

Niektórzy pastorzy w Kościołach praktykujących chrzest przez całkowite zanurzenie nakładają białą befkę na czarną togę, w której wchodzą do baptysterium, by w takim stroju udzielać tego obrzędu.

W Kościele Adwentystów Dnia Siódmego w Polsce pastorzy zakładają białą niepodzieloną befkę na czarną protestancką togę podczas sprawowania nabożeństw żałobnych.

Literatura:

1. J. R. Planché, An Illustrated Dictionary of Historic Costume: From the First Century B.C. to c. 1760, 2003, 33.

2. N. Cox, "Bands". Academical Dress in New Zealand. Archived from the original on 27 October 2009.

3. G. Krause, G. Müller, Theologische Realenzyklopädie, Bd. 13, 1984, 165.

wtorek, 22 listopada 2016

W co był ubrany Doktor Luter?

Nakładana przez nas odzież to niejako „druga skóra”. Ubranie pełni wiele funkcji. Po pierwsze, jest wyznacznikiem statusu materialnego, może też określać rolę społeczną: uniform żołnierza, policjanta, czy też sutanna księdza. Elementy stroju wskazują niekiedy, do jakich grup należymy (poszczególne subkultury). Ubranie towarzyszy nam od niepamiętnych czasów. Istnieją teorie, według których przed ok. 170 tysiącami lat człowiek zaczął używać okrycia wierzchniego swojego ciała.

Na przestrzeni lat Doktor Luter przynależał do rozmaitych grup społecznych toteż jego strój wielokrotnie ulegał zmianom. Jako student w Erfurcie nosił ubranie bursy z wamsem (rodzaj usztywnionego i podwatowanego, przeważnie atłasowego kaftana, zdobionego nacinaniem, haftem lub pasmanterią; wams był obcisły i na przodzie wydłużony w szpic), długie spodnie, spódnicę i togę. Jako okrycie głowy służyła „Martinusowi z Mansfeldt” początkowo czapka studencka a później beret magistra. Po wstąpieniu do klasztoru augustianów młody mnich nosił strój nowicjata a po roku – ubranie duchownego: białą, wełnianą bieliznę, koszulę, tunikę, czarny habit z nakładanym kapturem, przepasany długim skórzanym czarnym pasem a także szkaplerz (wierzchnia część habitu w postaci szerokiego płata materiału z otworem na głowę, takiego samego z jakiego uszyta jest tunika i zazwyczaj w tym samym co ona kolorze, okrywająca barki i sięgająca na plecy i na piersi) oraz czapkę. Warto dodać, że jako mnich Marcin miał tonsurę na głowie, czyli wygolony krążek obejmujący ciemię jako znak przynależności do duchowieństwa (włosy okalające wygolone miejsce symbolizowały koronę cierniową). Podczas swej promocji doktorskiej w 1512 roku Luder założył beret i pierścień składający się z trzech mniejszych (symbol Trójcy Świętej).

Ubranie świeckie musiał ponownie założyć po uprowadzeniu w okolicach grodu Altenstein i osadzeniu w zamku Wartburg. Przebywał tam bowiem in cognito jako rycerz Jörg, przywdział więc strój junkra: spodnie, wams, czerwone nakrycie głowy, u boku miecz. Habit augustiański nałożył znów już jako Doktor Marcin Luter po powrocie do Wittenbergi. 


Kolejna zmiana stroju nastąpiła wraz ze przemianami wewnętrznymi, gdy Reformator przestał utożsamiać siebie z katolickim zakonnikiem. 9 października 1524 roku podczas kazania przedpołudniowego nosił jeszcze czarny habit a po południu – sięgającą do pięt w kształcie dzwonu czarną sukmanę, długi pofałdowany płaszcz, szerokie buty a na głowie – beret doktorski. To już nie był strój kaznodziei, ale uczonych i żyjących w dostatku obywateli miasta. Na obrazach Łukasza Cranacha Starszego Luter nosi wams pod suknią, białą koszulę i kryzę (okrągły, fałdowany kołnierz z cienkiej koronki lub cienkiej, usztywnionej tkaniny). Ubranie to było prawdopodobnie przeznaczone do nabożeństw z Sakramentem Ołtarza.

Strój Doktora Marcina jako młodego reformatora to mieszanka stylów: uczonego, duchownego i mieszczanina. W ubiorze wyraźnie zaznacza się brak tuniki oraz cappa manicata (czapka przypominająca kapelusz). Czarna suknia (sukmana) odpowiadała kolorowi habitowi augustiańskiemu. Pierwszy polski ambasador Jan Dantyszek opisywał (1523), że strój codzienny Lutra nie różnił się od odzieży noszonej na dworze książęcym. Tylko w klasztorze i do mszy nakładał habit. Z wiekiem Luter preferował ubrania o barwie czerwonej. Łukasz Cranach Starszy portretował reformatora po 1524 roku zawsze w czerwonym wamsie pod czarną sukmaną. Rada miasta Wittenbergi podarowała Doktorowi Marcinowi w 1526 roku męską spódnicę z purpury. Zgodnie z powyższym, nasze wyobrażenie o ciągle ubranym w czerń Lutrze, podyktowane obrazami Cranacha, powinno zatem ulec zmianie a przynajmniej częściowej korekcie! 

A szata liturgiczna w zreformowanym Kościele? O to Marcin Luter dbał najmniej. Jego zdaniem szata jest jedynie częścią wierzchnią, priorytetem reformatora była odnowa duchowa chrześcijaństwa w oparciu o Biblię. Nic zatem dziwnego, że w kościele ewangelickim istnieje wiele form stroju liturgicznego. Najpopularniejsze z nich to: czarna toga z białą befką (używana w większości parafii), czarna toga z zakładaną na nią białą albą (komżą) zakończoną koronką (używana przede wszystkim na Śląsku Cieszyńskim) lub też biała, sięgająca do kostek alba (tunika) z kolorową stułą.

Literatura:

1. N. Krentz, Kleidung Luthers. In: V. Leppin, G. Schneider-Ludorff (Hrsg.), Das Luther-Lexikon, 2015, 358-360.

2. S. J. Thomsen, Klæder i Reformationen: Luthers Indflydelse, 2015, 112-116.

3. E. M. Pedersen, Luthers Klesdrakt: Historiske Perspektiver, 2015, 114-126.

4. M. L. Andersson, Kläder och Identitet: Martin Luthers Arv, 2015, 21-32.

5. T. J. Kowalski, Ubrania Reformatora: Marcin Luter w historii mody, 2015, 93.

piątek, 18 listopada 2016

Luter a przeciwności losu

Jak pisałem, Marcin Luter to człowiek z krwi i kości. Na przestrzeni lat stawiał on czoła wszelakim przeciwnościom losu, pozostając wiernym Słowu Bożemu. Jako członek Kościoła domagający się reform, wypowiedział przed cesarzem Karolem V, legatem papieskim i książętami niemieckimi na sejmie w Wormacji (1521): „Dopóki nie zostanę przekonany przy pomocy Pisma Świętego i zdrowy rozsądek, bo papieżom i soborom nie wierzę, to pewne, że często mylili się i przeczyli samym sobie, jestem pokonany przez przytaczane przeze mnie pisma a moje sumienie pozostaje w niewoli Słowa Bożego, nie mogę i nie chcę niczego odwołać, ponieważ czynienie czegokolwiek wbrew sumieniu jest rzeczą niebezpieczną i niesłuszną. Tu stoję, nie mogę inaczej. Boże, dopomóż mi. Amen.” (WA 7, 838, 4-9) Był to niesamowity akt odwagi i nonkonformizmu z Jego strony – sprzeciwić się Cesarzowi i papieżowi, który wówczas miał realną władzę polityczną i duchową, oznaczało najczęściej utratę życia. Trudno nawet wyobrazić sobie, co mógł czuć, wyrażając jawne nieposłuszeństwo: strach, gniew, porażkę niezrozumienia? Tylko dzięki wsparciu i ochronie księcia saskiego, Fryderyka Mądrego, udało się Lutrowi ujść z życiem, został bowiem uprowadzony w drodze powrotnej z sejmu do Wittenbergi na zamek Wartburg. Podczas wielkiego chaosu i spustoszenia wojny chłopskiej Ojciec Reformacji nie szukał kompromisu z Tomaszem Müntzerem, nawołującym do odnowy kościelnej siłami zbrojnymi. Doktor Marcin był zdania, iż Chrystus nawracał mocą Słowa a nie miecza. Nieugięty, nieprzejednany idealista odwoływał się do Biblii, gdy chodziło o odpowiedzi na nurtujące problemy moralne. Za wszelką cenę chciał pozostać sługą Pisma. Za wszelką cenę. Wierny swojemu rozumieniu Ewangelii nie szukał drogi pośredniej w rozmowach ze szwajcarskimi teologami w Marburgu (1529), potwierdzając niejako tym samym rozłam reformacyjny. Wszystko to, co sprzeciwiało się jego pojęciu wiary i Kościoła, a więc papiestwo, żydzi, muzułmanie, wiedźmy itd., stanowiło dzieło szatana. Marcin Luter nie był tolerancyjny w naszym rozumieniu tego słowa. Nie możemy jednak zapomnieć, iż jego działalność odpowiadała zupełnie innym realiom czasowym.

Życie nie oszczędzało Lutra również w sferze prywatnej. Jako kochający ojciec musiał pochować dwie swoje córki: dziewięciomiesięczną Elżbietę (1528) i trzynastoletnią Magdalenę (1542). Oczywiście można powiedzieć, że śmiertelność dzieci była w XVI wieku nieporównywalnie wyższa niż teraz a przez to bardziej powszechna i nie tak szokująca, jestem jednak zdania, że poczucie straty, rozpaczy i ludzkiego cierpienia nie traci na ponadczasowości, zwłaszcza w tak intymnej relacji jak dziecko-rodzic. Swoją teologiczną ufnością Luter potrafił jednak odnaleźć drogę życia. W jednym z wcześniejszych kazań napisał: „Wszyscy jesteśmy powołani do śmierci i żaden nie umrze za drugiego, lecz każdy osobiście będzie zmagał się ze śmiercią.” (WA 10 III, 1.7-2.2) Jego przeświadczenie, że „(…) natura wiary dowodzi swoją siłę w strachu, w śmierci, w grzechu i we wszystkim, co sprawia, że człowiek boi się i jest przygnębiony” porusza dogłębnie, prowokuje do refleksji.

W końcu Luter jako człowiek doświadczył niejednej przeciwności losu związanej z nieprawidłowym funkcjonowaniem swojego ciała. Przez całe życie zmagał się z licznymi chorobami: gnębiły go zaparcia, wrzody na żołądku, szumy uszne, zawroty głowy, cierpiał nieraz z powodu kamieni nerkowych, zmarł najprawdopodobniej na skutek dławicy piersiowej (zawału serca). Wszystko to stanowiło wielkie obciążenie psychiczne dla niemieckiego Reformatora, strapionego coraz częściej melancholią. Mimo to wywiązywał się z rozmaitych obowiązków, jakie szykowała mu codzienność: głosił kazania, prowadził żywą korespondencję, odwiedzał parafie ewangelickie w Saksonii i okolicznych księstwach, zapraszał znajomych na uczty i dyskusje, skutkiem czego powstały tzw. Mowy Stołowe itd.

Reasumując, życie Marcina Lutra nie było usłane różami. Dzięki temu jest On bliższy nam, zwyczajnym ludziom, mogącym czerpać inspirację z Jego postawy i przekonania. Można go krytykować za upór i brak zdolności do porozumienia, za impulsywność i niewybredny język. Z drugiej strony wcielał w życie swym codziennym działaniem to, co głosił. Luter był prawdziwy, wiarygodny ze wszystkimi swoimi wadami i przywarami, nie powielał sprawdzonego schematu zachowań, by zyskać popularność. Podczas burz życiowych wskazywał na stałą przystań, pewny grunt pod nogami na bagnach problemów i zwątpień, chwilę ciszy podczas zgiełku wywołanego nadmiarem obowiązków, spraw do załatwienia, na warowny gród - na Boga. Kwintesencją tej postawy niech będą słowa: „Wiarą jest pokonywanie trudności niemożliwym.” Trudno jest stać na straży sumienia, gdy wszystko wokół tak szybko zmienia się i relatywizuje. Ta kwestia nie traci na aktualności, prawda?

Literatura:

1. W. Winkler, Luther, 2016, 161-298.

2. V. Leppin, Martin Luther. Vom Mönch zum Feind des Papstes, 2013, 41-57.