O wittenberskim Reformatorze powstało setki opowieści, mniej
lub bardziej mających jakikolwiek związek z prawdą, które dotyczyły fragmentów
jego biografii. Nie inaczej było w przypadku podróży do Heidelbergu na
zorganizowaną pod koniec kwietnia 1518 dysputę teologiczną. Jedna z nich mówi,
że podczas swojego kilkudniowego pobytu w mieście Würzburg Marcin Luter
odprawił mszę, podczas której miał wypuścić z rąk Ewangeliarz. W tej historii
nie ma nic z prawdy, było bowiem jasne, że mnich augustiański z Wittenbergi ma
za i przed sobą sporo do przejścia i postanowiono, że nie odprawi mszy, niejako
oszczędzając go tym samym. Inna opowieść mówi, że Luter w swej drodze do
Heidelbergu zatrzymał się w mieście Miltenberg. Podczas wieczornej modlitwy nie
zamknął okna. Gdy graf Erbach przejeżdżał przez miasto, usłyszał ją i był pod
wielkim wrażeniem żarliwości wypowiadanych przez Lutra słów. Wkrótce potem postanowił
zapoznać się z jego programem Odnowy Kościoła i poparł Reformację. Niezwykle
idylliczne, prawda? Wszystko miałoby szczególny sens, gdyby nie fakt, iż Marcin
Luter nie odwiedził Miltenbergu podczas swej wędrówki do Heidelbergu. Do dziś
opowiada się o pierwszej nocy przyszłego Reformatora, gdy dotarł do celu. Miał
on wtedy zakwaterować się w przeznaczonym specjalnie dla mnichów gospodzie w
Neuenheim, dzisiejszej dzielnicy Heidelbergu, i tu zjeść śniadanie. Tę historię
przywołała lokalna pisarka Helmina von Chezy w 1815 roku w jednej ze swoich
publikacji. A jaka jest prawda? Luter nigdy nie był w Neuenheim, a jako specjalny
gość palatyna Wolfganga z pewnością nie spałby w mnisiej gospodzie. Czekałaby
na niego wygodna komnata na zamku....Faktem jest, że Doktor Marcin nocował w
klasztorze augustianów podczas swojego pobytu i...że został zaproszony na
uroczystą kolację na heidelberski zamek przez palatyna, podczas której obaj
panowie mogli omówić szereg problematycznych kwestii związanych z wiarą.
Wolfgang oprowadził augustianina z Wittenbergi po swojej siedzibie. Z listu
Lutra do Georga Spalatina (18.04.1518) wiemy, że palatyn oprowadził go po
skarbcu. Pokazał mu też nowo ukończoną wieżę, której nazwa pochodziła od
grubości jej murów (8 metrów). Będąc w tzw. grubej wieży, palatyn Wolfgang miał
powiedzieć do Doktora Marcina: "To jest Bóg, na którym buduje moje
zaufanie (Dies ist Gott, auf dein ich mein Vertrauen setze)." Słowa te
zainspirowały Lutra podobno po ok. dziesięciu latach do napisania chorału
"Warownym grodem jest nasz Bóg"...Czy tak było, tego nie wiemy. W
1529 roku Imperium Osmańskie zagrażało militarnie Europie i ten fakt podaje się
jako jedną z prawdopodobnych przyczyn do napisania chyba najsłynniejszej pieśni
Reformatora. Na jednej z wież zamku widnieje herb palatyna Ludwika, u podnóża
którego widać "ciągnące się" małpy: klęczą naprzeciwko siebie, mając
na szyi linę i próbując przeciągnąć przeciwnika na swoją stronę. W czasach
Ortodoksji Reformacyjnej ten motyw architektoniczny nazwano "luterskim
ciągnięciem się", jako że wyobrażał handryczenie Reformatora z papieżem...
Literatura:
H. Pfeiffer, Martin Luthers Reise zur Heidelberger Disputation 1518, 2016, 45-65.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz