piątek, 10 sierpnia 2018

O tym jak jedzenie czyniło chorym i uzdrawiało…


W średniowieczu panował pogląd, że trawienie pokarmów przypomina proces gotowania. Dziś wiemy, organizm ludzki wchłania szybciej ugotowane potrawy. Według jednej z teorii, proces rozwoju naszego mózgu nie byłby możliwy bez spożycia potraw gotowanych i pieczonych, co przyczyniło się do przyjęcia znacznie większej dawki energii w porównaniu z surowym jedzeniem i wymusiło na drodze ewolucji rozwój ścieżek jej wykorzystania.

Dla średniowiecznych lekarzy ważna była też kolejność spożywanych na ciepło potraw. Na początku jedzono lekkostrawne dania, potem te, które mogły ewentualnie zalegać w żołądku. Podczas gdy biedni ludzie jedli przeważnie chleb, mieszczanie i szlachta żuli przed jedzeniem liczne przyprawy, takie jak anyż, koper włoski, kminek. W aptekach kupowano drażetki powleczone miodem i cukrem, które miały rozgrzewać i przyspieszać proces trawienia. Posiłek zaczynano podaniem lekkostrawnego owocu, jak jabłko. Potem jedzono lekkostrawne mięso, np. kurczaka lub kozy, popijano je zazwyczaj bulionem a na końcu pojawiała się na talerzu wieprzowina i wołowina z warzywami, orzechami i pieczonymi kasztanami (maronami). Posiłek kończono żuciem drażetek, spożyciem cukru w kostkach lub piciem korzennego wina, do którego serwowano ser żółty.

Średniowieczną wiedzę o jedzeniu czerpano z antycznej patologii humoralnej, według której produkty żywieniowe były podzielone na zimne i ciepłe oraz na wilgotne i suche. Od osób gotujących oczekiwano umiejętności dopasowania dań do temperamentu człowieka. Flegmatyk powinien jeść zimne i wilgotne posiłki, melancholik – suche i zimne, choleryk – ciepłe i suche a sangwinik (towarzyski optymista) – ciepłe i wilgotne, aby zachować równowagę płynów ciała. Wołowinę uważano za suchą i ciepłą, dlatego przeważnie gotowano ją. Wieprzowina traktowana była jako zimna i wilgotna, dlatego najczęściej pieczono ją na otwartym ogniu. Do ostatniej kategorii temperamentów według w/w teorii należał ks. Marcin Luter. Ciepłe i wilgotne dania uzyskiwano dzięki pokrojeniu na drobno i dokładnemu wymieszaniu składników. Reformator chorował przez całe dorosłe życie, często musiał korzystać z pomocy lekarzy. Kurację wspomagano zawsze serwowaniem odpowiednich potraw.

E. Strauchenbruch, Luthers Küchengeheimnisse, Leipzig 2015, 37-45.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz